18 października 2015

Otulona uczuciem - Fragment 9

Następnego dnia rozpoczynałam lekcje trochę później niż zwykle, więc mogłam przygotować sobie i cioci coś więcej niż kanapki. Ugotowałam makaron, usmażyłam szynkę z cebulką, pokroiłam ogórki oraz pomidora, po czym połączyłam te składniki ze sobą za pomocą śmietany i sosu sałatkowego. Doprawiłam, a moja zaspana, półnaga ciotka przecierając oczy wbiła się do kuchni.
-Ty już na nogach? – Zapytała, wyciągając z lodówki zimny napój.
-Eee tak. Za chwilę muszę iść do szkoły, więc to normalne, że nie śpię. – Taki jest dzień normalnych, zajętych ludzi ciociu. Zastanawiam się, gdzie ty pracujesz. Prowadzisz taki frywolny tryb życia. Nie każdy dorosły może sobie na to pozwolić. – Zjesz?
-Później, wracam do ciepłego łóżka. – Ziewnęła. – A właśnie. Póki pamiętam. Dzwonili twoi rodzice i mówili, że u nich wszystko w porządku. Powinnaś zainwestować w telefon. – Prychnęła. Jakbym miała jeszcze co zainwestować. Nie chcę ci nic wypominać, ale ja nie mam tylu pieniędzy co ty.
-Uciekam. Trzymaj się. – Wrzuciłam zapakowane śniadanie do torby i zniknęłam za drzwiami.
                Przy szafkach zastałam Rozalię i Iris. Gawędziły o czymś wesoło, więc nie chcąc im przeszkadzać przeszłam obojętnie.
-O wilku mowa, Alice zaczekaj! – Krzyknęła białowłosa, zatrzymując mnie. Kurcze, nie udało się. Stwierdzam, że rola ninjy nie jest mi pisana. A myślałam, iż takie małe ciałko łatwo jest przeoczyć, cóż myliłam się. Podeszły do mnie, widocznie chcąc w troje pójść do klasy. Okej dziewczyny, pozwolę wam dotrzymać mi towarzystwa.
-Co się wczoraj stało z Amber? – Zapytała Rozalia. Amber? A kto to jest? Nie mogę skojarzyć nikogo o tym imieniu. – Podobno wdałaś się z nią w kłótnie. – Dodała, próbując mi chyba przypomnieć domniemane zajście.
-To ta blond księżniczka? – Wolałam się upewnić, czy znów nie błądzę myślami. Kiwnęła głową, potwierdzająco. Ach, to nazywa się Amber. Serio? Kolejna rzecz musi mnie z nią łączyć? Nie tylko kolor włosów, a jeszcze pierwsza litera imienia… Dobrze, że przynajmniej ja mam coś w czajniku.
-Nagadała ci czegoś nieprzyjemnego? – Zmartwiła się Iris. Hmm nie za bardzo kojarzę, co do mnie mówiła, bo jej nie słuchałam. Ale raczej nie przyszła mi prawić komplementów.
-Jakieś nic nieznaczące głupoty. – Odparłam. Dziewczyny jakby spokojniejsze, uśmiechnęły się.
-Dobrze, że się nią nie przejmujesz. – Poklepała mnie po ramieniu rudowłosa. Pff jakbym się kimkolwiek tutaj przejmowała.
                Reszta dnia minęła dość spokojnie. Rozalia oczywiście jak to ona, trochę za mną pobiegała. Moja prześladowczyni, podobno zwana Amber nawet na mnie nie spojrzała. I dobrze! Szkoda tylko, że muszę z nią chodzić do klasy. A zresztą. Niech sobie będzie razem z jej przyjaciółeczkami. Nie obchodzi mnie to. Cały czas trzymam się mojego postanowienia przeżycia tych dwóch lat w samotności. Bez angażowania się w cokolwiek. Hmm… Tylko dla klubu ogrodników złamię te wpojone zasady przetrwania. Udało mi się wywinąć od wspólnego posiłku z biało - czerwoną trójcą. Nie dam Kastielowi znów podebrać mi jedzenia. Schowałam się w moim ulubionym miejscu. Nie muszę chyba wyjaśniać w jakim. Tam w spokoju mogłam nabrać sił przed kolejną partią lekcji.
-Wiedziałem, gdzie cię szukać Alice. – Usłyszałam męski głos. Spojrzałam na uśmiechającego się Nataniela. A ty co? Nie miałeś uczulenia na pyłki? Czy naprawdę nie mogę pobyć sama?
-Szukałeś? – Mów szybko o co chodzi i idź sobie, póki jeszcze cię lubię. Podszedł bliżej, przykucnął przede mną, aby patrzeć mi w oczy i pomachał jakimś niewielkim kluczykiem.
-Jest twój. Przypomniałem sobie, że ci go jeszcze nie dałem. Szafka numer 208. – O! To mi się może bardzo przydać.
-Dzięki za fatygę. – Uśmiechnęłam się, po czym zabrałam przedmiot. Schowałam go do kieszeni plecaka.
-Tylko go nie zgub. – Poczochrał mnie po głowie, poczułam się jak pochwalone dziecko. Wstał prędko, za nim zdążyłam zareagować. – Sama siedzisz?
-Chwilowo nie. – Odparłam znudzona.
-Jakbym miał więcej czasu to bym ci potowarzyszył, no ale obowiązki wzywają. Dobra, muszę serio iść, bo coś słabo zaczynam się czuć. Smacznego. – Jakiś ty życzliwy, aż przesadnie. Idź sobie, idź.
-Dzięki. – Opuścił mnie, a ja znów mogłam się odprężyć. Naprawdę uwielbiam ten stan. Tkwienie w głuchej ciszy. Samotność nie rani, nie jest tak bolesna jak zależność od kogoś, kto ma cię w czterech literach. Ludzie są mistrzami w zadawaniu dotkliwych ran, więc lepiej temu zapobiec i odseparować się. Tak jest najlepiej. Wyciągnęłam sałatkę, otworzyłam wieczko i włożyłam kawałek makaronu z szynką do ust. Przeżułam, ale jakoś smak mnie nie zachwycił. Rozejrzałam się dookoła. Dziwne. Wczoraj lepiej mi się jadło…
                Przyszedł czas na lekcje, za którymi zbytnio nie przepadam. Nie cierpię, gdy ktoś zmusza mnie do wysiłku fizycznego. On sam w sobie nie jest zły, ale chyba nikt nie lubi być do niczego przymuszany. W przebieralni czułam na sobie złowrogie spojrzenia. Jakoś czułam, że będzie ciężko o swobodną pracę zespołową. Entuzjazm pana Borysa i jego specyficzne usposobienie były trochę zwodzące. Ostra, wyciskająca siódme poty rozgrzewka uświadomiła mi, że będę jutro miała problem ustać na nogach. Nauczyłam się, aby nie ufać pozytywnemu i nadto energicznemu charakterowi, bo pod nim kryje się często tyran, katujący męczącymi ćwiczeniami. Ten mięśniak zapomniał chyba, iż niektórzy nie są typami sportowca. Na drugą część zapowiedział siatkówkę. Uff coś, co nie wymaga zbytniego ruchu. Jak dobrze. Na kapitanów wybrał chłopaka, cały czas okupowanego przez trzy dziewczyny oraz Rozalię. Nie wiem jak to się stało, ale wylądowałam akurat z tymi, których mniej więcej kojarzyłam. Tylko Kastiel jakimś cudem znalazł się w przeciwnej drużynie. Jego wyraz twarzy był bezcenny, gdy Amber skakała dookoła niego. Zabawny widok. Uścisnęłam dłoń po kolei z każdym z drużyny. Przedstawiłyśmy się dla pewności z czarnoskórą Kim. Troszkę się jej boję. Po jej postawie wnioskuję, że musi być niezła w sporcie. Poznałam także Klementynę, która najwyraźniej jest fanką klubu pustych lal, bo cały czas narzekała, dlaczego musiała trafić do drużyny z nami, a nie z przyjaciółmi. Na boisku mogło stać tylko 6 osób, więc razem z marudą, skamlącą o zamianę z kimś, usiadłam na ławce. Po drugiej stornie zasiadła elita szkolna, składająca się z Amber i jej paskudnych koleżanek. Klementyna szybko mnie opuściła i udała się do swojego mistrza. Gra o dziwo była spokojna. No… Do pierwszej zmiany członków. Zamieniłam zarumienioną od wysiłku Violettę. Amber ku memu nieszczęściu także dostała się do składu. Gdy tylko mogła, atakowała mnie natarczywie ścinami. Nie wiem, ile razy już dostałam. Ale ona upierdliwa. Że jej tipsy pozwalają na walenie w tą piłkę. Wszyscy zauważyli jej zawziętość, nawet spokojny Lysander zwrócił jej uwagę, za co został ochrzaniony przez wuefistę. Odnoszę dziwne wrażenie, iż nie dość, że on specjalnie nie zwraca uwagi na faule ze strony blondynki to jeszcze jakby faworyzuje tamtą drużynę. I to ma być przykład porządnego człowieka? A potem narzekają na brak szacunku. W pewnym momencie przywaliła mi z całej siły w ryj, aż runęłam jak złamane drzewo na podłogę. Przestraszona Rozalia i Melania podbiegły do mnie, sprawdzając czy w ogóle żyję. Pomogły mi zebrać się z ziemi i odprowadziły mnie na ławkę. Facet kazał mi tam zostać do końca, skoro jestem taką łamagą, nie potrafiącą nawet utrzymać się na dwóch nogach. Zero skrupułów. I u niego i u zadowolonej z siebie Amber.
                Przyszła kolej serwowania Kastiela. Podrzucił piłkę do góry i z impetem uderzył nią prosto w ogromny zad blondynki. Ten huk był nie do opisania. Niektórzy wybuchli śmiechem, a jej zwolennicy wystraszeni, skamieniali. Chwyciła się za obolałe miejsce i ze łzami w oczach zmierzyła zgwizdanego chłopaka. Zdyskwalifikowany musiał opuścić pole gry. Tak samo jak ja, na stałe. Usiadł obok mnie, a ja popatrzałam na niego dziękczynnym wzrokiem. No co ty, nie powiem ci tego.
-Zeszła ci. – Zaczepiłam.
-No troszkę. Chciałem trawić w łeb. – Uśmiechnął się łobuzersko. Hmm mój poziom nienawiści zaczął się trochę wahać. – Czemu się jej nie postawiłaś?
 -Wybacz, nie jestem dobra w mszczeniu się.
-Dawać się tak obijać… - Westchnął ciężko. -…To, że jesteś płaska, nie znaczy, że masz się dawać tłuc jak dywan na trzepaku. –Musiałeś to dodawać? Jednak dalej cię nienawidzę. Spojrzałam gdzie indziej, próbując ignorować tego głąba.
-Uwaga! – Usłyszałam wrzask i momentalnie zamknęłam oczy, przygotowując się na cios. Czekam… I nic. Jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam nachylonego Kastiela, zakrywającego moje drobne ciałko swymi szerokim ramionami. Jak on zrobił taki obrót, nie mam pojęcia. Ochronił mnie, ale czy musi być tak blisko? Nasze nosy dzieliły zaledwie milimetry, czułam jego oddech, jego zapach. Emanujące ciepło jego skóry, która o dziwo była bez skazy. Mogłam utonąć w szarości wpatrzonych we mnie oczu. To zjawisko było szokujące, w życiu żaden osobnik tej brzydkiej płci nie był tak blisko. Taa, w końcu upewniłam się, że mam przed sobą nie dziecko, lecz mężczyznę.
-Tylko się nie zakochaj. – Wyszeptał pewny siebie, po czym odsunął się, pozwalając dostrzec zaskoczone miny zdrętwiałej klasy. Tylko Amber, jakby mogła to zabiłaby mnie laserowym wzrokiem.

9 komentarzy:

  1. Moje modlitwy zostały spełnione. *-* Będę się częściej modlić xD. Rozdział jest zajebiście zajebisty. Nadal chcę więcej. Cieszę się, że jest dłuższy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha właściwie to właśnie Twój komentarz (no i oczywiście skamląca mi do ucha siostra) zmotywował mnie do napisania dłuższego fragmentu ♥ cieszę się, czytając Twoją opinię :D Pozdrawiam ☺

      Usuń
    2. Powiedz siostrze, że jej dziękuje i pozdrawiam

      Usuń
  2. Wybawca! Bohater! A nie zaraz, to tylko Kastiel... -_-
    Ta romantyczna chwila... Nie chcę wiedzieć jakie myśli przeszły przez głowę Rozalii, i jak będzie dręczyć biedną Alice.
    Po za tym jestem ciekawa kiedy w końcu Alice zmieni swoje nastawienie do ludzi i stanie się bardziej otwarta.
    Rozdział dłuższy i wspaniały! Oby takich więcej. Pozdrawiam i weny ^^ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha to z tym Kastielem to dobre :D
      Cierpliwości, cierpliwości. :D ♥ Pozdrawiam i dziękuję ♥ ☺♥

      Usuń
  3. Wybawca Wybawca Wybawca Kasssiii ale ten Łom kochany musssii zniszczyć te cudowna chwilę -,- rozdział jak zawsze suuupeeerrr. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to Kastiel :P Dziękuję i również przesyłam pozdrowienia ♥

      Usuń
  4. Przeczytałam wszystkie wpisy! Super piszesz, masz talent!!! Bomba, po prstu. Przesyłam dużo weny i czekam na kolejne rozdziałki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo naprawdę? Jestem mile zaskoczona ☺ Dziękuję serdecznie ♥

      Usuń