Dzisiejszy
wiatr jest straszny. Szarość i pochmurność nieba sprawiały wrażenie późnej
jesieni, choć był to początek trzeciego tygodnia najpiękniejszego miesiąca w
roku. Malowniczego maja. Moja wiatrówka okazała się być zawodna, bo zimno
przeszywało mnie do szpiku kości. Nie dam rady dojść do szkoły, gdyż za chwilę
będę fruwać jak porwane liście lub bezpańskie reklamówki. Z trudem spojrzałam
na zegarek na nadgarstku, a następnie na uczniów kryjących się w ramie
przystanku. To będzie rozsądne posunięcie, wziąć z nich przykład. Skryłam się
pod daszkiem. Trochę lepiej. Sprawdziłam rozpiskę. Z tego co wyczytałam to
powinnam mieć za chwilę autobus. O wilku mowa, właśnie w tym momencie nadjechała
wściekle zielona bestia mechaniczna. Czy takie kolory środków transportu są
dozwolone? Bolą oczy. Weszłam pierwszymi drzwiami, by zakupić bilet, lecz stary
kierowca uśmiechnął się zalotnie i kazał mi siadać. No ładnie, zaoszczędziłam
pieniądze. Warto być dziewczyną. Rozejrzałam się za pustym miejscem.
Przyuważyłam machającą do mnie czarnoskórą koleżankę z klasy. Kurde. Czy to
będzie bardzo chamskie jak udam, że jej nie widziałam? Z szczerym uśmiechem
kciukiem pokazała mi wolne, sąsiednie siedzenie. Nie chce mi się stać, więc
niestety jestem zmuszona, by skorzystać z oferty. Przywitałam się ostrożnie, po
czym zasiadłam, zastanawiając się czy nic mi nie grozi. Nigdy nie czułam
takiego stresu czyjąś obecnością. Za dużo świadków, nie możesz mi niczego
zrobić. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale przerwał jej odwracający się w
moją stronę chłopak.
-O! Dobrze się składa śliczna. Odkąd cię
zobaczyłem to cały czas próbuję zagadać, ale jakoś nigdy nie mogłem cię złapać.
– Przybliżył się szeroko uśmiechający się blondyn w kitce, wychylając się zza
oparcia. To ten, który zawsze lata z tą trójką dziewczęcych klonów. Nie mogę.
Co za towarzystwo. Z jednej strony murzyn, z drugiej tani playboy.
-Mała weź olej tego kobieciarza. Jemu
tylko jedno w głowie. – Uprzedziła mnie zniesmaczona wypowiadanymi do mnie
tekstami.
-No chyba jej w to nie wierzysz. Po prostu
jest zazdrosna. – Wmawiaj sobie, wmawiaj. Ona popatrzała na niego jak na
skończonego idiotę. Nic nie musisz mówić, twoja mimika wszystko zdradza.
-Nie wiem jak to do końca jest, ale ten
damski ogonek towarzyszący ci praktycznie wszędzie, nie świadczy o tobie
najlepiej. – Odparłam.
-Co mam poradzić, że takich mam
przyjaciół. Z tobą śliczna także chciałbym wejść w taką relację. – Puścił mi
oczko. Brr. Jakie to było obleśne. Kim też się wzdrygnęła. Nie wnikam w jego
relacje z tamtymi dziewczynami, ale mnie na pewno nie wciągnie do swojego
haremu.
-Będzie ciężko. Nie szukam przyjaciół.
-No! A na pewno nie takich jak ty! –
Dodała ochoczo murzynka. Widać, iż ona go nie lubi. A wręcz nim gardzi. Nagle
chwycił mnie za dłoń, zwracając na siebie całą uwagę. Jego głupkowaty wyraz
twarzy uległ zmianie. Stał się jakiś dziwny, jakby nakrył się maską zawodowego
flirciarza.
-To dobrze, bo nie mógłbym się z tobą
przyjaźnić. – Poczułam nieprzyjemny dreszcz. Eee…
-Zabieraj tą łapę! – Zdenerwowała się Kim,
przecinając nasze ręce. – Mała nie daj
się zwieść. – Zwróciła się do mnie, chcą najwyraźniej przywrócić mi rozsądek.
Nie martw się, prędko go nie zgubię. Chłopak oburzył się, nieudanym „połowem”.
Przynajmniej ja tak to odbieram, bo zaatakował ciemnoskórą ślinotokiem
bezsensownych fraz. Nie były przyjemne. Dziewczyna jednak zamierzała się
bronić, więc zaczęli długą, wypełnioną ripostami dyskusję , a ja zrozpaczona
niecierpliwie czekałam na koniec trasy. Już nigdy nie pojadę autobusem.
Nieważne jak bardzo będzie zepsuta pogoda.
Zadzwonił
dzwonek na przerwę obiadową. Zebraliśmy rzeczy i opuściliśmy klasę.
-Idziesz z nami? – Zapytała Rozalia
uśmiechając się przyjacielsko. Co ona się tak uparła, żeby spędzać ze mną każdą
chwilę? Popatrzałam po markotnym dziś czerwonym łebku. Jak z nimi pójdę to znów
się nie najem.
-Cześć Alice, możemy cię porwać na
sekundkę? – Myślałam, że Kastiel zacznie warczeć na widok Nataniela w towarzystwie
przystojnego Jade. Czułam jak moje policzki stają się czerwone. Jeszcze nie
zdążyłam się do niego przyzwyczaić, to dlatego. Rozalia chyba zauważyła, bo
klepnęła mnie w plecy, tak że zrobiłam krok w stronę chłopaków.
-Tym razem wam ją pożyczę. – Mrugnęła mi,
ucieszona. Pociągnęła za sobą zdenerwowanego Kastiela, który stał już cały
najeżony oraz spokojnego Lysandra. Co za kontrast między nimi.
-O co chodzi? – Zapytałam drętwo, nie
ponosząc wzroku na pięknego ogrodnika.
-O klub. – Odparł krótko, a ja
przypomniałam sobie, czego jeszcze nie zdążyłam zrobić. Poinformować
przewodniczącego… Nie poznaję się z tej strony, tak zapomnieć.
-Miałam do ciebie podejść…
-Iris już cię uprzedziła. – Uśmiechnął
się. Czyżbyś nie był zły?
-Szybka jest. – Oznajmiłam, zastanawiając
się, kiedy ten piegusek do niego poleciał?
-Nie da się ukryć. – Wtrącił Nataniel,
przypominając o swojej obecności.
-No więc przechodząc do rzeczy. Jak bardzo
chce ci się angażować? – Walnął prosto z mostu.
-Jade ona nie zapisała się, by po prostu
się zapisać. – Wspierał mnie gospodarz, pokładał we mnie chyba wiele wiary.
Cieszy mnie to.
-Na serio? – Zmierzył mnie pytającym
wzrokiem, a ja kiwnęłam głową, potwierdzając przedmówcę.
-To moje hobby. Kwiatki. – Poinformowałam
cichutko. Coś mi głos szwankuje.
-Póki nie zobaczę to nie uwierzę. W każdym
bądź razie, twoje obowiązkowe wyposażenie, które musisz mieć wchodząc do ogrodu
to ogrodniczki i w przypadku dużego słońca nakrycie głowy. Sprzęt mamy z
szkoły, ale jeśli masz pieniądze i traktujesz to na poważnie to polecam zakupić
wyposażenie na własność. Ach i przydałyby ci się gumowe rękawiczki oraz
kalosze. W przyszłym tygodniu, w środę, przyjdź do klubu po lekcjach. Powiem ci
co i jak, okej? – Widać, że jest to dla niego ważne. Błyszczy profesjonalizmem.
Lubię to. Odpowiedzialność i zaangażowanie w sprawę.
-Okej. –Przytaknęłam, wszystko akceptując.
Szkoda, że dopiero w środę. No cóż, przynajmniej w spokoju zaopatrzę się w
potrzebne rzeczy. Muszę zobaczyć dziś w domu, co mam, a czego nie.
-To jesteśmy umówieni. – Uśmiechnął się
wyrywając mnie z zastanowienia. Już czułam się swobodniej w jego obecności.
Początki są trudne, ale jak zrobi się pierwszy krok, jest z górki. Nie wolno
nam się tylko zrażać.
-Te, te! Od razu już umówieni. – Zaśmiał
się Nataniel, ale jego śmiech nie był zbyt szczery. Coś nie tak?
-Jak ci tak żal, to też przyjdź. Pracy
jest mnóstwo. – Odparł, odgarniając przydługie kosmyki wpadające do pięknych,
zielonych oczu. Cudowne. Zawsze podobał mi się ten kolor tęczówek.
-Jakbym miał na to czas i nie był uczulony
na pyłki. Sprawy szkolne same się nie ogarną.
-Jakoś odnoszę wrażenie, że ty i tak
robisz już za wiele. – Zwróciłam mu uwagę. No poważnie. Chyba wszystko na niego
zwalają. Jak się kiedyś zapytałam o informacje dotyczące klubu, to dyrektorka
zbladła, zawstydzona swą niewiedzą. To nie jest normalne.
-Może. Ale co poradzić. – Podrapał się z
przyklejonym uśmiechem. Że dajesz się tak wykorzystywać, straszne. Tak kończą
zbyt miłe osoby.
-Przynajmniej masz kogoś, kto ci pomaga.
Ja nie mam nikogo. – Rzekł posępnie Jade.
-Od teraz masz mnie. – Zlustrował mnie od
czubka głowy po place u stóp, po czym się trochę skrzywił. No co? Wiem, że
jestem niewyrośniętym kurduplem, ale dam radę. Nie skreślaj mnie tak.
-Nie wiem czy mam się z czego cieszyć. –
Westchnął, patrząc gdzieś w bok. Te. Ja ci jeszcze pokażę, na co mnie stać.
Zdziwisz się.
-Jade nie oceniaj książki po okładce. –
Stanął w mojej obronie, poruszony Nataniel.
-Odezwał się maniak literatury. –
Odburknął. To mi zaleciało trochę Kastielem. Fu. Czemu o nim myślę. Oczyść
umysł, oczyść umysł.
-No ba. Biblioteka to jedno z moich
ulubionych miejsc. – Zaśmiał się blondyn, chcąc obrócić to w żart.
-Są inne? – Zapytałam zainteresowana.
-Pewnie księgarnia i pokój gospodarzy. –
Dodał Jade, chyba znudzony naszym towarzystwem. Spodziewam się, co musisz czuć.
Też nie przepadam za ludźmi i rozmowami. Uch, zaburczało mi w brzuchu.
Zapomniałam, że miałam zamiar iść coś przekąsić.
-Lubię też fotel w moim mieszkaniu. –
Uśmiechnął się niewinnie. Pff. Co za nudziarz.
-Mieszkasz sam? – Wyglądasz na takiego.
-Nie zupełnie. Towarzystwa dotrzymuje mi
kot. Jest uroczy. – Ta, bardzo uroczy. I bardzo destrukcyjny. Miałam kiedyś te
zwierze, co za nieznośny psotnik. Robił co chciał, szlajał się gdzie chciał i
nikogo się nie słuchał. Załatwiał się wszędzie, tylko nie w kuwecie. Jakby
robił to specjalnie. Dobrze, że pewnego dnia nie wrócił z swojego codziennego
spacerku. Do dziś nie wiem gdzie zniknął, może ktoś go przygarnął. Żyjmy
nadzieją.
-Nie podzielam twojego zdania. –
Oznajmiłam, wypełniona przykrymi wspomnieniami kłopotów z tamtym czworonogiem.
-Jak pobędziesz trochę z tym stworzonkiem
to podzielisz. – Właśnie nie.
-Ja tam wolę kwiatki. – Przynajmniej mam
jakiś wpływ na nie.
-To tak jak ja. – Poparł mnie zielonowłosy.
-Dogadać się z ogrodnikami. Przyjdźcie
kiedyś do mnie to zobaczycie, ile radości daje żywa istotka. – Zaniechał
dalszego przekonywania nas.
-Taa... Pewnie tyle co wyrywanie chwastów.
– Chyba nie zamierzasz go odwiedzać, co Jade? To tak jak ja, widać mamy podobne
poglądy na ten temat. Ponownie zaburczało mi w brzuchu. Już, już. Zaraz cię
nakarmię, więc cicho tam żołądku.
-Idę zjeść, bo głód coraz bardziej mi
dokucza. – Uprzedziłam chłopaków, wyciągając z torby zapakowane kanapki.
-A ja w sumie muszę lecieć do pokoju, bo
Melania czeka na mnie z całą stertą dokumentów. – Podrapał się po główce, ojoj
chyba będziesz miał przesrane.
-Nie pozwalaj kobiecie czekać. – Rzekłam,
będąc jedną z nich. Ale ja jestem poza tym. Nie czekam, będziesz albo nie. Na
mnie to nie ma żadnego wpływu. Prosta logika, proste działanie.
-Tym bardziej Melanii. Uciekam, trzymaj
się Alice. – Machnął ręką, odchodząc.
-Pa. – Rzuciłam krótko, po czym odeszłam w
swoją stronę.
poprawka 25.10.2015, 18.15 Błędy już skorygowałam :) Pozdrawiam ♥
Nie wyłapałam błędów bo nie wiem XD tym razem się nie spóźniłam bo mnie poinformowałaś. Czy szykuje się randka z Jadem? XD. Rozdział suuupeeerrr jak zawsze. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńBłędy niestety były. I to spore. Gdzieś nawet nie rozpisałam dialogu. :c Ale już wszytko poprawiłam :) Alice i randka? hahaha, ale może, może ^^ Trzeba poczytać dalej :P Dziękuję ♥
UsuńNiby z jednej strony Alice jest taka nieśmiała i (prawie zawsze) taktowna, a tu z drugiej naprawdę wredna bywa z niej istota. Na widok jej szczerych myśli w pewnym momencie aż się skrzywiłam, oczywiście mówię to w dobrym sensie. Lubie, kiedy postacie nie są płytkie i stereotypalne, a moja reakcja na Alice, wręcz zadziwiła mnie samą. Interesujące. Pozdrawiam cię serdecznie, życzę weny i powodzenia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo właśnie chciałam żeby Alice wyróżniała się charakterem. Tak jak normalni ludzie, miała swoje wątpliwości, wady, zalety i nie była ukierunkowana w jednej cesze charakteru :) Dziękuję i również pozdrawiam ♥
UsuńKolejny super rozdział :) jakieś tam błędy wyłapałam, ale nie są zbyt duże i nie rzucają się w oczy. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńJuż wszystko zostało poprawione :) Mam nadzieję, że zlikwidowałam większość błędów, ale nigdy niczego nie można być pewnym :/ Dziękuję i także przesyłam pozdrowienia. Przy okazji, ja też nie mogę się doczekać rozdziału u Ciebie ☺
UsuńRozdział super c: Czekam na więcej ♥
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńZ niecierpliwością czekam aż Alice bynajmniej spróbuje się przed kimś otworzyć, ale tak po moim dłuższym zastanowieniu ta obojętność dodaje jej takiej... Tajemniczości? Tak, to chyba to. Ale i to tak zżera mnie ciekawość komu uda się otworzyć Alice, bądź komu się zwierzy. A może taki moment nigdy nie nadzieje, i będzie beztroska przez swoje całe życie? Tak dużo pytań...
OdpowiedzUsuńCzyżby Kastiel był zazdrosny o Alice, a może miał swój (jeden z wielu) gorszych dni, a może po prostu aż tak bardzo go irytuje obecność Nataniela?
Odnoszę wrażenie że Jade jest troszeczeczkę podobny do Alice, czyżby spotkała bratnią duszę?
Ale się rozpisałam... Rozdział cudowny ♥ Pozdrawiam i weny ^^ .
Myślę, że Alice i Kastiel za krótko się znają, aby on był o nią zazdrosny, wiec w tym przypadku odpowiedź trzecia jest tą prawidłową :D Miło się czyta, gdy ktoś rozkminia Twoje postacie albo fabułę, bo czuję, że nie czyta się tego bezmyślnie. Cieszę się przeogromnie, napełniłaś mnie optymizmem w tym chłodnym dniu. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ♥
Usuń