24 października 2015

Otulona uczuciem - Fragment 11

Dzisiejszy wiatr jest straszny. Szarość i pochmurność nieba sprawiały wrażenie późnej jesieni, choć był to początek trzeciego tygodnia najpiękniejszego miesiąca w roku. Malowniczego maja. Moja wiatrówka okazała się być zawodna, bo zimno przeszywało mnie do szpiku kości. Nie dam rady dojść do szkoły, gdyż za chwilę będę fruwać jak porwane liście lub bezpańskie reklamówki. Z trudem spojrzałam na zegarek na nadgarstku, a następnie na uczniów kryjących się w ramie przystanku. To będzie rozsądne posunięcie, wziąć z nich przykład. Skryłam się pod daszkiem. Trochę lepiej. Sprawdziłam rozpiskę. Z tego co wyczytałam to powinnam mieć za chwilę autobus. O wilku mowa, właśnie w tym momencie nadjechała wściekle zielona bestia mechaniczna. Czy takie kolory środków transportu są dozwolone? Bolą oczy. Weszłam pierwszymi drzwiami, by zakupić bilet, lecz stary kierowca uśmiechnął się zalotnie i kazał mi siadać. No ładnie, zaoszczędziłam pieniądze. Warto być dziewczyną. Rozejrzałam się za pustym miejscem. Przyuważyłam machającą do mnie czarnoskórą koleżankę z klasy. Kurde. Czy to będzie bardzo chamskie jak udam, że jej nie widziałam? Z szczerym uśmiechem kciukiem pokazała mi wolne, sąsiednie siedzenie. Nie chce mi się stać, więc niestety jestem zmuszona, by skorzystać z oferty. Przywitałam się ostrożnie, po czym zasiadłam, zastanawiając się czy nic mi nie grozi. Nigdy nie czułam takiego stresu czyjąś obecnością. Za dużo świadków, nie możesz mi niczego zrobić. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale przerwał jej odwracający się w moją stronę chłopak.
-O! Dobrze się składa śliczna. Odkąd cię zobaczyłem to cały czas próbuję zagadać, ale jakoś nigdy nie mogłem cię złapać. – Przybliżył się szeroko uśmiechający się blondyn w kitce, wychylając się zza oparcia. To ten, który zawsze lata z tą trójką dziewczęcych klonów. Nie mogę. Co za towarzystwo. Z jednej strony murzyn, z drugiej tani playboy.
-Mała weź olej tego kobieciarza. Jemu tylko jedno w głowie. – Uprzedziła mnie zniesmaczona wypowiadanymi do mnie tekstami.
-No chyba jej w to nie wierzysz. Po prostu jest zazdrosna. – Wmawiaj sobie, wmawiaj. Ona popatrzała na niego jak na skończonego idiotę. Nic nie musisz mówić, twoja mimika wszystko zdradza.
-Nie wiem jak to do końca jest, ale ten damski ogonek towarzyszący ci praktycznie wszędzie, nie świadczy o tobie najlepiej. – Odparłam.
-Co mam poradzić, że takich mam przyjaciół. Z tobą śliczna także chciałbym wejść w taką relację. – Puścił mi oczko. Brr. Jakie to było obleśne. Kim też się wzdrygnęła. Nie wnikam w jego relacje z tamtymi dziewczynami, ale mnie na pewno nie wciągnie do swojego haremu.
-Będzie ciężko. Nie szukam przyjaciół.
-No! A na pewno nie takich jak ty! – Dodała ochoczo murzynka. Widać, iż ona go nie lubi. A wręcz nim gardzi. Nagle chwycił mnie za dłoń, zwracając na siebie całą uwagę. Jego głupkowaty wyraz twarzy uległ zmianie. Stał się jakiś dziwny, jakby nakrył się maską zawodowego flirciarza.
-To dobrze, bo nie mógłbym się z tobą przyjaźnić. – Poczułam nieprzyjemny dreszcz. Eee…
-Zabieraj tą łapę! – Zdenerwowała się Kim, przecinając nasze ręce.  – Mała nie daj się zwieść. – Zwróciła się do mnie, chcą najwyraźniej przywrócić mi rozsądek. Nie martw się, prędko go nie zgubię. Chłopak oburzył się, nieudanym „połowem”. Przynajmniej ja tak to odbieram, bo zaatakował ciemnoskórą ślinotokiem bezsensownych fraz. Nie były przyjemne. Dziewczyna jednak zamierzała się bronić, więc zaczęli długą, wypełnioną ripostami dyskusję , a ja zrozpaczona niecierpliwie czekałam na koniec trasy. Już nigdy nie pojadę autobusem. Nieważne jak bardzo będzie zepsuta pogoda.
                Zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową. Zebraliśmy rzeczy i opuściliśmy klasę.
-Idziesz z nami? – Zapytała Rozalia uśmiechając się przyjacielsko. Co ona się tak uparła, żeby spędzać ze mną każdą chwilę? Popatrzałam po markotnym dziś czerwonym łebku. Jak z nimi pójdę to znów się nie najem.
-Cześć Alice, możemy cię porwać na sekundkę? – Myślałam, że Kastiel zacznie warczeć na widok Nataniela w towarzystwie przystojnego Jade. Czułam jak moje policzki stają się czerwone. Jeszcze nie zdążyłam się do niego przyzwyczaić, to dlatego. Rozalia chyba zauważyła, bo klepnęła mnie w plecy, tak że zrobiłam krok w stronę chłopaków.
-Tym razem wam ją pożyczę. – Mrugnęła mi, ucieszona. Pociągnęła za sobą zdenerwowanego Kastiela, który stał już cały najeżony oraz spokojnego Lysandra. Co za kontrast między nimi.
-O co chodzi? – Zapytałam drętwo, nie ponosząc wzroku na pięknego ogrodnika.
-O klub. – Odparł krótko, a ja przypomniałam sobie, czego jeszcze nie zdążyłam zrobić. Poinformować przewodniczącego… Nie poznaję się z tej strony, tak zapomnieć.
-Miałam do ciebie podejść…
-Iris już cię uprzedziła. – Uśmiechnął się. Czyżbyś nie był zły?
-Szybka jest. – Oznajmiłam, zastanawiając się, kiedy ten piegusek do niego poleciał?
-Nie da się ukryć. – Wtrącił Nataniel, przypominając o swojej obecności.
-No więc przechodząc do rzeczy. Jak bardzo chce ci się angażować? – Walnął prosto z mostu.
-Jade ona nie zapisała się, by po prostu się zapisać. – Wspierał mnie gospodarz, pokładał we mnie chyba wiele wiary. Cieszy mnie to.
-Na serio? – Zmierzył mnie pytającym wzrokiem, a ja kiwnęłam głową, potwierdzając przedmówcę.
-To moje hobby. Kwiatki. – Poinformowałam cichutko. Coś mi głos szwankuje.
-Póki nie zobaczę to nie uwierzę. W każdym bądź razie, twoje obowiązkowe wyposażenie, które musisz mieć wchodząc do ogrodu to ogrodniczki i w przypadku dużego słońca nakrycie głowy. Sprzęt mamy z szkoły, ale jeśli masz pieniądze i traktujesz to na poważnie to polecam zakupić wyposażenie na własność. Ach i przydałyby ci się gumowe rękawiczki oraz kalosze. W przyszłym tygodniu, w środę, przyjdź do klubu po lekcjach. Powiem ci co i jak, okej? – Widać, że jest to dla niego ważne. Błyszczy profesjonalizmem. Lubię to. Odpowiedzialność i zaangażowanie w sprawę.
-Okej. –Przytaknęłam, wszystko akceptując. Szkoda, że dopiero w środę. No cóż, przynajmniej w spokoju zaopatrzę się w potrzebne rzeczy. Muszę zobaczyć dziś w domu, co mam, a czego nie.
-To jesteśmy umówieni. – Uśmiechnął się wyrywając mnie z zastanowienia. Już czułam się swobodniej w jego obecności. Początki są trudne, ale jak zrobi się pierwszy krok, jest z górki. Nie wolno nam się tylko zrażać.
-Te, te! Od razu już umówieni. – Zaśmiał się Nataniel, ale jego śmiech nie był zbyt szczery. Coś nie tak?
-Jak ci tak żal, to też przyjdź. Pracy jest mnóstwo. – Odparł, odgarniając przydługie kosmyki wpadające do pięknych, zielonych oczu. Cudowne. Zawsze podobał mi się ten kolor tęczówek.
-Jakbym miał na to czas i nie był uczulony na pyłki. Sprawy szkolne same się nie ogarną.
-Jakoś odnoszę wrażenie, że ty i tak robisz już za wiele. – Zwróciłam mu uwagę. No poważnie. Chyba wszystko na niego zwalają. Jak się kiedyś zapytałam o informacje dotyczące klubu, to dyrektorka zbladła, zawstydzona swą niewiedzą. To nie jest normalne.
-Może. Ale co poradzić. – Podrapał się z przyklejonym uśmiechem. Że dajesz się tak wykorzystywać, straszne. Tak kończą zbyt miłe osoby.
-Przynajmniej masz kogoś, kto ci pomaga. Ja nie mam nikogo. – Rzekł posępnie Jade.
-Od teraz masz mnie. – Zlustrował mnie od czubka głowy po place u stóp, po czym się trochę skrzywił. No co? Wiem, że jestem niewyrośniętym kurduplem, ale dam radę. Nie skreślaj mnie tak.
-Nie wiem czy mam się z czego cieszyć. – Westchnął, patrząc gdzieś w bok. Te. Ja ci jeszcze pokażę, na co mnie stać. Zdziwisz się.
-Jade nie oceniaj książki po okładce. – Stanął w mojej obronie, poruszony Nataniel.
-Odezwał się maniak literatury. – Odburknął. To mi zaleciało trochę Kastielem. Fu. Czemu o nim myślę. Oczyść umysł, oczyść umysł.
-No ba. Biblioteka to jedno z moich ulubionych miejsc. – Zaśmiał się blondyn, chcąc obrócić to w żart.
-Są inne? – Zapytałam zainteresowana.
-Pewnie księgarnia i pokój gospodarzy. – Dodał Jade, chyba znudzony naszym towarzystwem. Spodziewam się, co musisz czuć. Też nie przepadam za ludźmi i rozmowami. Uch, zaburczało mi w brzuchu. Zapomniałam, że miałam zamiar iść coś przekąsić.
-Lubię też fotel w moim mieszkaniu. – Uśmiechnął się niewinnie. Pff. Co za nudziarz.
-Mieszkasz sam? – Wyglądasz na takiego.
-Nie zupełnie. Towarzystwa dotrzymuje mi kot. Jest uroczy. – Ta, bardzo uroczy. I bardzo destrukcyjny. Miałam kiedyś te zwierze, co za nieznośny psotnik. Robił co chciał, szlajał się gdzie chciał i nikogo się nie słuchał. Załatwiał się wszędzie, tylko nie w kuwecie. Jakby robił to specjalnie. Dobrze, że pewnego dnia nie wrócił z swojego codziennego spacerku. Do dziś nie wiem gdzie zniknął, może ktoś go przygarnął. Żyjmy nadzieją.
-Nie podzielam twojego zdania. – Oznajmiłam, wypełniona przykrymi wspomnieniami kłopotów z tamtym czworonogiem.
-Jak pobędziesz trochę z tym stworzonkiem to podzielisz. – Właśnie nie.
-Ja tam wolę kwiatki. – Przynajmniej mam jakiś wpływ na nie.
-To tak jak ja. – Poparł mnie zielonowłosy.
-Dogadać się z ogrodnikami. Przyjdźcie kiedyś do mnie to zobaczycie, ile radości daje żywa istotka. – Zaniechał dalszego przekonywania nas.
-Taa... Pewnie tyle co wyrywanie chwastów. – Chyba nie zamierzasz go odwiedzać, co Jade? To tak jak ja, widać mamy podobne poglądy na ten temat. Ponownie zaburczało mi w brzuchu. Już, już. Zaraz cię nakarmię, więc cicho tam żołądku.
-Idę zjeść, bo głód coraz bardziej mi dokucza. – Uprzedziłam chłopaków, wyciągając z torby zapakowane kanapki.
-A ja w sumie muszę lecieć do pokoju, bo Melania czeka na mnie z całą stertą dokumentów. – Podrapał się po główce, ojoj chyba będziesz miał przesrane.
-Nie pozwalaj kobiecie czekać. – Rzekłam, będąc jedną z nich. Ale ja jestem poza tym. Nie czekam, będziesz albo nie. Na mnie to nie ma żadnego wpływu. Prosta logika, proste działanie.
-Tym bardziej Melanii. Uciekam, trzymaj się Alice. – Machnął ręką, odchodząc.
-Pa. – Rzuciłam krótko, po czym odeszłam w swoją stronę.

Niestety rozdział napisany i wrzucony w pośpiechu, więc byłabym Wam wdzięczna za wyłapanie wszelakich błędów. Nie bójcie się pisać
poprawka 25.10.2015, 18.15 Błędy już skorygowałam :) Pozdrawiam ♥

10 komentarzy:

  1. Nie wyłapałam błędów bo nie wiem XD tym razem się nie spóźniłam bo mnie poinformowałaś. Czy szykuje się randka z Jadem? XD. Rozdział suuupeeerrr jak zawsze. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy niestety były. I to spore. Gdzieś nawet nie rozpisałam dialogu. :c Ale już wszytko poprawiłam :) Alice i randka? hahaha, ale może, może ^^ Trzeba poczytać dalej :P Dziękuję ♥

      Usuń
  2. Niby z jednej strony Alice jest taka nieśmiała i (prawie zawsze) taktowna, a tu z drugiej naprawdę wredna bywa z niej istota. Na widok jej szczerych myśli w pewnym momencie aż się skrzywiłam, oczywiście mówię to w dobrym sensie. Lubie, kiedy postacie nie są płytkie i stereotypalne, a moja reakcja na Alice, wręcz zadziwiła mnie samą. Interesujące. Pozdrawiam cię serdecznie, życzę weny i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo właśnie chciałam żeby Alice wyróżniała się charakterem. Tak jak normalni ludzie, miała swoje wątpliwości, wady, zalety i nie była ukierunkowana w jednej cesze charakteru :) Dziękuję i również pozdrawiam ♥

      Usuń
  3. Kolejny super rozdział :) jakieś tam błędy wyłapałam, ale nie są zbyt duże i nie rzucają się w oczy. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wszystko zostało poprawione :) Mam nadzieję, że zlikwidowałam większość błędów, ale nigdy niczego nie można być pewnym :/ Dziękuję i także przesyłam pozdrowienia. Przy okazji, ja też nie mogę się doczekać rozdziału u Ciebie ☺

      Usuń
  4. Rozdział super c: Czekam na więcej ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Z niecierpliwością czekam aż Alice bynajmniej spróbuje się przed kimś otworzyć, ale tak po moim dłuższym zastanowieniu ta obojętność dodaje jej takiej... Tajemniczości? Tak, to chyba to. Ale i to tak zżera mnie ciekawość komu uda się otworzyć Alice, bądź komu się zwierzy. A może taki moment nigdy nie nadzieje, i będzie beztroska przez swoje całe życie? Tak dużo pytań...
    Czyżby Kastiel był zazdrosny o Alice, a może miał swój (jeden z wielu) gorszych dni, a może po prostu aż tak bardzo go irytuje obecność Nataniela?
    Odnoszę wrażenie że Jade jest troszeczeczkę podobny do Alice, czyżby spotkała bratnią duszę?
    Ale się rozpisałam... Rozdział cudowny ♥ Pozdrawiam i weny ^^ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Alice i Kastiel za krótko się znają, aby on był o nią zazdrosny, wiec w tym przypadku odpowiedź trzecia jest tą prawidłową :D Miło się czyta, gdy ktoś rozkminia Twoje postacie albo fabułę, bo czuję, że nie czyta się tego bezmyślnie. Cieszę się przeogromnie, napełniłaś mnie optymizmem w tym chłodnym dniu. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ♥

      Usuń