Deszcz
wciąż padał, więc nie mogłam sobie pozwolić na zjedzenie śniadania w ogrodzie.
Nie mając pojęcia gdzie się udać, pozwoliłam Rozalii zaprowadzić mnie do swej
prowizorycznej jadalni.
Okazała
się nią być niewielki zakamarek na końcu korytarza, który chyba miał być jego
przedłużeniem. Pewnie zabrakło funduszy. Prześliczne gołąbki usiadły razem
naprzeciwko mnie, a denerwujący Kastiel położył się obok. Co on w nocy
wyprawia, że taki zmęczony? Mmm, albo jednak nie chcę wiedzieć. Wyciągnęłam
śniadaniowe grzanki. Chleb był już nieświeży, więc zapiekłam go sobie. Ehh muszę
zrobić z ciotką zakupy.
-Co tam masz Alice? –Zapytała
zaciekawiona, zajadając się zdrową sałatką. Popatrzałam na mój skromny posiłek.
-Takie jakby zapiekanki z serem i szynką.
Tylko na to miałam dziś czas. –Odpowiedziałam zdradzając krótki przepis.
-Sama sobie lunch robisz? –Zdziwiła się, a
ja wzięłam chrupiący kęs.
-I obiady, i kolacje. Prawdziwa kura
domowa. –Odparł na wpół śpiący czerwnowłosy.
-A ty skąd to niby wiesz? –Zainteresowała
się złotooka piękność. Haha wkopałeś się u amatorki romansów. Nie da ci żyć,
póki nie postawi na swoim i nie wymyśli romantycznej historii. I jak się
wywiniesz?
-Bo to dla mnie gotuje. –Spojrzał na mnie
z łobuzerskim uśmiechem. – Co nie? – Odwróciłam wzrok, udając, że nie mam
pojęcia o czym mówi.
-Taa jasne. – Rzekła. Co? Serio? Teraz to
nie wierzysz? Pff widać doskonale zna tego oszusta. No i dobre, przynajmniej
obędzie się bez żadnych nieporozumień. Włożyłam pieczywo do ust, a Kastiel
podniósł się do siadu, odciągnął moją dłoń, którą trzymałam chleb, po czym
bezczelnie odgryzł mi kawałek. Co ty wyprawiasz? Klepnęłam go wolną ręką w ten
pusty łeb i wyciągnęłam z buzi resztkę po jego wielkim kęsie. Rozalia i
Lysander osłupieli. Miałam wrażenie, że dziewczyna piszczy z podekscytowania w
środku. Tak przynajmniej wskazywał wyraz jej twarzy. Co ja się będę przejmować
jego dokuczliwym charakterem, on już taki jest. Mogłam się spodziewać takiej
akcji, wy pewnie też, więc nie patrzcie na mnie z takimi minami. Wróciłam do
chrupania, patrząc na moje krótkie nogi, jakoś zawstydzona.
-Widzicie? Mówiłem, że jemy razem. –
Ukradł mi z chlebaka kromkę i wracając do wcześniejszej pozycji, zajadał ze
smakiem. Dlatego nie chcę z nim jadać, zabiera mi moje niewielkie już porcje.
Co za gość, zabić to za mało. Westchnęłam głęboko, zmęczona jego osobą.
-Alice… - Spojrzałam na Rozalie
wymawiającą moje imię onieśmielonym głosem.
-Przy następnym wypadku takiej
bezczelności ze strony tego pana, proszę, niech panienka uderzy tam, gdzie
zaboli. – Wtrącił bezpłciowo Lysander posyłając mi serdeczny uśmiech. Nie mów
takich rzeczy z taką miną, bo mnie przerażasz.
-Lysiu nie dawaj jej pomysłów, bo jeszcze
krzywdę sobie zrobi. – A ty co się odzywasz? Weź się zadław tą kradzioną
grzanką.
-Bez obaw. Zamiast marnować na ciebie
siły, wolę cię po prostu zignorować. – Odparłam dumnie. – Ale dziękuję za radę
Lysandrze. Myślę, że w ostateczności ją zastosuję. – Zwróciłam do Kastiela
drugie zdanie, wrednym tonem.
-Pff jakbyś jeszcze wiedziała, gdzie
walnąć.
- Uważaj Kastiel, bo te niepozorne są
najbardziej bojowe. – Uprzedziła go rozbawiona Rozalia. Cała trójka zmierzyła
mnie przenikliwym wzrokiem, co sprawiło, iż poczułam się jakaś słaba.
Na
szczęście słońce wyszło zza deszczowych chmur. Ociepliło się, mimo że panowała
nieprzyjemna wilgoć. Wyszłam ze szkoły po męczącym dniu. W końcu wolna, jak
mnie to cieszy. Zerknęłam na błyszczący w promykach ogród. Dobra, dam mu się
uwieść. Podekscytowana udałam się w jego stronę. Nagle wyłoniła się znikąd
wytapetowana chinka, zagradzając mi swym chudym cielskiem przejście. Chyba nie
miała zamiaru mnie dalej przepuścić. Co ty chcesz substytucie dziewczyny?
-Czy ja cię nowa nie ostrzegałam? –
Usłyszałam za sobą piskliwy głos. Odwróciłam się. Stała przede mną. To ona,
bogini szkoły. Wielka, niebezpieczna księżniczka. O co zaś jej może chodzić?
Wolałam się nie odzywać, gdy zaczęła swoje dziecinne groźby. Jakie to jest
nudne. Szkoda, że nie mam czym zatkać tej katarynki. Hmm? Czy przebicie ją
parasolką, to będzie przestępstwo?
-Blondi! – Zawołał ktoś. Te durne
przezwisko, aha, to Kastiel. Podniosłam wzrok na stojącego chłopaka, w ustach
miał nie odpalonego papierosa. Fuj, jak on może palić to świństwo? Tandetnej
lalce zaświeciły się oczy. Poważnie? To o niego ci chodzi? Masz całą szkołę
wypełnioną przystojniakami, a ty uparłaś się na tego osła? Jednak jesteś
jeszcze głupsza, niż na to wygląda.
-Co byś chciał Kastielku? – Podbiegła do
niego jak wierny piesek. Głowę daję, że jeśli miałaby ogon to od machania, by
jej odleciał.
-Nie o twoje blond kudły mi chodziło.
Alice chodź do domu! –Ale to wredne z twojej strony, ale tym razem będę
współpracować. Tylko ten jeden raz, nie myśl sobie. Wspólny wróg naprawdę
łączy. Odchodząc z Kastielem, nawet się nie odwróciłam. Byłam pewna, że ona
stoi załamana. Jeśli ma serce to musiało ją zaboleć. Gdyby nie była
rozpuszczoną samicą psa, to byłoby mi jej nawet szkoda. Jednak takim jak ona,
czasem warto nakopać. Wtedy może coś zrozumieją.
Szłam
z Kastielem w drętwej ciszy. Kończył fajkę, jakby był już dorosły. Co za
dzieciuch.
-Co dziś na obiad? – Zapytał wyrzucając
peta przed siebie, a następnie mocno go przydeptując. Śmieciarz. A w ogóle co
ty sobie ubzdurałeś, że takie pytania zadajesz? Od kiedy stałam się twoją
kucharką? Zapomnij.
-Nie ma obiadu dla ciebie. – Zadzwonił do
niego telefon, więc odebrał. Wyraz jego twarzy uległ drastycznej zmianie.
Rozweselił się. Jednak potrafisz być taki? To ciekawe. Zatrzymał się i
rozłączył.
-Dobra blondi. Dziś nie musisz na mnie
czekać z jedzeniem. Na razie. – Kiwnął mi ręką.
-Kto by na ciebie czekał! – Uśmiechnął się
jakoś ucieszony i polazł w swoją stronę. Narysowałam koło parasolką i ruszyłam
do domu.
Udało
mi się zastać ciotkę w salonie. Zebrałyśmy się na małe zakupy, a potem
zjedliśmy po hamburgerze na mieście. Moja opiekunka miała ochotę, więc musiała
go sobie kupić. Ona nie powinna dostawać pieniędzy do ręki, gdy jest taka
rozrzutna. Obawiam się, że za niedługo może ich zabraknąć, a dzień wypłaty jest
jeszcze daleko. Pełne siatki produktów czekały na tylnym siedzeniu samochodu,
aż dokończymy fastfoody. Tak mi szkoda poświęconego na to czasu.
Hej, wybaczcie za tą kontrowersyjną długość. Od 10 fragmentu się poprawię, obiecuję! Tym czasem pytam jak się podoba? Proszę o jakiekolwiek opinie i o oddanie oceny poniżej. Zapraszam także do zajrzenia na zakładki, pozdrawiam serdecznie. ♥
Epickie. Cudo. Rozdział genialny. 2/10 :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak przedstawiasz Lysandra, w większości opowiadań Lysander jest jako niańka Kastiela i mówi co wolno a czego nie. Tutaj to nawet daje porady gdzie uderzyć Kastiela!
Ciekaw jestem kto mógł zadzwonić do tej czerwonej małpiatki, że się tak ucieszył. Hmm? Do głowy przychodzi mi wiele pomysłów... za dużo możliwości :/
Już to pisałam ale się jeszcze raz powtórzę, rozdział wspaniały. Z (nie)cierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam i weny ⌒.⌒ .
Dziękuję, staram się własnie zachować oryginalne charaktery, czasem jest to trudne i wychodzi jak wychodzi :)
UsuńRównież pozdrawiam ♥
Ekstra ^^
OdpowiedzUsuńJestem jestem jak mówiłam nie miałam neta i się spóźniłam. No jestem meeega ciekawa kiedy Alice dowie się że Roza i Lys nie chodzą razem. Kastiel to duuuuuzy nie rób tylko by kradł jedzonko naszej Alice. RozdzRozdział suuupeeerrr jak zawsze ale DALEJ ZA KRÓTKO. Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyczuwam u Ciebie tyle pozytywnej energii. Miło mi. Dziękuję Haruka ♥ pozdrawiam serdecznie ☺
UsuńNie,nie,nie,nie za mało. Ja chcę więcej. JA CHCĘ WIĘCEJ :(((((
OdpowiedzUsuńZajebiste są te rozdziały i, dlatego chcem więcej c: Błagam pisz dłuższe rozdziały bo mam niedosyt :)
Hahaha nie spodziewałam się takiej reakcji :D Dobrze, postaram się już wrzucać dłuższe fragmenty. Ale wow, na prawdę jestem zaskoczona. Nie chciałam zamęczać objętością, a uzyskałam taki efekt :D Pozdrawiam Cię gorąco ♥
UsuńNie,nie,nie,nie za mało. Ja chcę więcej. JA CHCĘ WIĘCEJ :(((((
OdpowiedzUsuńZajebiste są te rozdziały i, dlatego chcem więcej c: Błagam pisz dłuższe rozdziały bo mam niedosyt :)
Nie,nie,nie,nie za mało. Ja chcę więcej. JA CHCĘ WIĘCEJ :(((((
OdpowiedzUsuńZajebiste są te rozdziały i, dlatego chcem więcej c: Błagam pisz dłuższe rozdziały bo mam niedosyt :)