24 grudnia 2015

Otulona uczuciem - Fragment 22

Chyba powinnam się do tego przyzwyczaić. Otaczający mnie ludzie nie są normalni. Stwierdziłam patrząc z politowaniem na leżącego pod drzwiami łazienki Kastiela. Co za zboczeniec, żeby tak podsłuchiwać. Brakuje mu czegoś w życiu. Nagle wejście otworzyło się z hukiem uderzając w pustą banię.
- Kastiel żyjesz? Czemu tu leżałeś? – Zmartwił się Leo, przykucając przy próbującym się ogarnąć chłopakowi.
- Eh? Chciałem skorzystać, ale nie mogłem wejść i jakoś tak zsunąłem się, odlatując. – Mamrotał, zerkając na mnie. Zmierzyłam go pogardliwym spojrzeniem.
- Ach sorki. Roza źle się czuła. – Wytłumaczył. Ta, jasne. Już mu w to wierzę. Podeszłam do nich, zaglądając do pomieszczenia. Hmm. A może jednak uwierzę, bo dziewczyna cała blada siedziała na desce, podpierając się o umywalkę obok.
- Alice… - Uśmiechnęła się z trudem. Po co się do tego zmuszasz?
- My się chyba będziemy zbierać. – Popatrzyłam po zmartwionym Leo. Kastiel stał obok z czerwonym plackiem po uderzeniu. Będzie guz. Jakby to nie był on, to nawet bym współczuła. – Nie wiem co twoja ciocia wyciągnęła za alkohol, ale jak widać łatwo się nim zatruć. – Podrapał się po czarnych włosach zerkając, to na Kastiela, to na Rozalię, którzy byli biali jak papier.
- No dobrze. Taka mała rada na przyszłość: Nie pijcie już z moją ciotką. – Uśmiechnęłam się wchodząc do środka. Pomogłam wstać białowłosej, ale szybko moją rolę przejął jej chłopak. Ta jego opiekuńczość to duży plus. Poszli w stronę salonu, pewnie żeby pozbierać swoje rzeczy. Czerwony łepek był jakiś taki otępiały, bo stał w milczeniu, opierając się o próg. Bacznie mnie obserwował, co nie było zbyt komfortowe.
- Kastiel ty też lepiej idź. – Rozkazałam, zabierając z szuflady nożyczki. Podeszłam do niego, chcąc wyjść, ale zagrodził mi przejście ręką.
- Czemu mnie wyganiasz? – Wybełkotał lekko ochrapiałym głosem. Jego oczy przysłoniła mgła, a jego ciało lekko się kiwało. Wygląda jakby był chory. Matko, jak się nie umie pić, to się tego nie robi.
- Bo ledwo żyjesz. – Westchnęłam.
- Martwisz się o mnie? – Zapytał. Taa, jeszcze czego. Nikt nie jest mi tak bardzo obojętny, niż on. Nagle jakby tracąc przytomność opadł mi na ramię. Wtulił swój łeb, a rękoma mocno mnie przytulił, lekko podnosząc. – Jesteś jedyną.
- Co ty gadasz? Twoi rodzice cały cza…
- ICH NIGDY NIE MA! – Podniósł głos. Przestraszył mnie trochę. – Och, sorry. – Odparł puszczając mnie. Chyba głupio mu się zrobiło, bo kazał mi o tym zapomnieć, po czym uciekł. A mi, o dziwo, w uszach odbijał się ten jego wrzask wypełniony smutkiem i tęsknotą. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, ale przecież on mieszka sam. Nie wiem dlaczego mu to przeszkadza, ja tak bardzo chciałabym być samotna.

Wróciłam do pokoju dziennego. Leo dyskutował o czymś z bratem, przytrzymując przy okazji Rozalię. Kastiel rozłożył się na kanapie, jakby był u siebie. Ech, niech sobie leży, lepsze to niż rozwalanie mieszkania. No dobra, to moja ciotka tak robi. Przybliżyłam się do gaduł, prosząc Lysandra o pomoc z oknem. Po paru minutach, rama została wypełniona kartonem. Matko, musi wytrzymać tak parę dni, póki nie załatwię jakiegoś w miarę taniego szklanego zastępstwa. Chłopak zdradził nam, że ciotka zobaczyła kogoś i rzuciła butelką. Potem stwierdziła, że jednak jej szkoda trunku i w ostateczności ruszyła za nim. Tak się znalazła po drugiej stronie. Jak można być takim tępakiem? Bez urazy, ale scenariusz wyciągnięty z jakieś marnej komedii. Wstyd mi za nią. Jeden pozytywny skutek tej całej domówki, nigdy już ich nie będzie. Całe szczęście.

Pożegnałam się z świętą trójcą, nie chcieli już dłużej zakłócać mi spokoju. No wreszcie. Tylko Kastiel nie ruszał się z sofy. Postanowiłam trochę posprzątać salonowy syf, bo nie będę mogła zasnąć. Nie cierpię bałaganu, więc świadomość zdewastowanego pomieszczenia będzie mnie męczyć. Krzątałam się, śledzona przez pytający wzrok nieproszonego gościa. Znów bacznie mi się przygląda, o co może mu tym razem chodzić?
- Alice dlaczego taka jesteś? – Odezwał się w końcu.
- Co masz na myśli? – Dopytałam wykręcając szmatę, którą miałam zamiar umyć podłogę.
- No nie wiem. Taka oziębła, zamknięta w sobie. Tak jakbyś na siłę próbowała udowodnić innym, swoją wielką zaradność i tym samem ich zbędność . – Drgnęłam za sprawą jego słów.
- Ja nie próbuję. Jestem taka, znaczy muszę taką być. Chcę być sama, więc nie mogę polegać na innych. – Wyjaśniłam, trochę siebie zaskakując. Nie wiem dlaczego zaczęłam tak dużo mówić. Chłopak odwrócił się na drugi bok.
- Nie chciej tego. Bycie samotnym nie jest fajne. – Wymamrotał, po czym chyba odpłynął w świat snów. Co z nim? Niczym mi nie dowalił, ani nic. Nawet mnie chyba ostrzegł. Matko, co procenty robią z człowiekiem? Zmieniają go nie do poznania. Rozmyślam, ścierając mopem rozlane płyny z podłogi.


Zmęczona wróciłam do łóżka. Po głowie wciąż chodziły mi słowa Kastiela. Moje życie staje się coraz bardziej kłopotliwe. To wszystko przez posiadanie znajomych, dlatego tak się przed nimi bronię. Ludzie są ulotni, ich obecność przy nas jest krucha. Przywiązując się do kogoś, skazujesz się na cierpienie. Kurczę. Śpioch na dole nie daje mi spokoju. Mimo że za niedługo będzie lato, nasz dom nie jest zbyt dobrze ogrzewany, a rozbite okno przepuszcza chłód z dworu. Brakuje jeszcze tego, by się łoś przeziębił. Ostatni raz wstaję tej nocy. Zabrałam zbędny koc i po cichu zeszłam do salonu. Chłopak spał w najlepsze, nawet nie drgnął, gdy go staranie opatuliłam. Co ja robię? To nie jest moja siostra, ani nikt z mojej rodziny. Jest to obcy facet, który w pełni wykształcił zdolność dbania o siebie. Nie mogę się o niego troszczyć, nie mogę traktować jak dziecko. Zachowując się tak jak przed chwilą, kopię sobie dół, do którego prędko wpadnę. Jestem fałszywa. Narzucam sobie zasady postępowania, lecz w praktyce się do nich nie dostosowuję.


Hej dziś trochę krótko, ale naprawdę cierpię na okropną przypadłość, a mianowicie: brak czasu :( Ale żebyście mi wybaczyli przesyłam rysunek Alice jako chibi aniołka. Mam nadzieję, że nie jesteście źli :*


Przy okazji tego magicznego okresu chciałabym Wam wszystkim życzyć: 
WESOŁYCH ŚWIĄT! :) ♥

12 komentarzy:

  1. I tak super, że coś wstawłaś! :)

    Życzę byś spędziła je w rodzinnym gronie i tam no. :D.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, droga autorko.
    Wiedziałam, że Roza i Leo nie są ludźmi bez kręgosłupów moralnych i seksów w cudzej łazience uprawiać nie będą. Gdzieś w głębi mej duszy cały czas wierzyłam w ich czyste serca. Bardzo współczuję owej białogłowie; strucie alkoholem jest paskudną sprawą. Z drugiej strony zaintrygował mnie trunek, który cioteczka przechowuje w swych zapasach. Kurczę, jedna osoba może mieć słabą głowę, ale żeby popadały aż trzy? Morał tej bajki krótki i niektórym znany - dziwnych wynalazków nie pij, bo od kibla nie wstaniesz.
    Pijany Kastiel jest taki uroooczy. (*O*) Widać, że trochę troszczy się o Alice i nie zależy mu wyłącznie na jej obiadkach. Aż zrobiło mnie się chłopaka szkoda, gdy stwierdził, że bycie samotnym jest do dupy. Ponadto najwidoczniej te słowa głęboko utkwiły w głównej bohaterce, skoro zaprzątała sobie nimi głowę. Nie chcę, aby Alice gwałtownie przeistoczyła się z odludka w popularną nastolatkę, której duże grupy ludzi nie będą przeszkadzać. Niech przyzwyczai się do skromnego grona oddanych przyjaciół i będzie fantastycznie. (^.^)
    Cudowny rysunek Alice wykonałaś. Zacny aniołek, milordzie.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj moja cudowna czytelniczko. :)
      Leo nie jest tym typem chłopaka, która by coś takiego uczynił, więc od początku planowałam pokrzyżować wyobrażenie Alice.
      I to dobry morał, niech każdy go przestrzega, bo z doświadczenia mówię, że to źle się kończy.... o///o :D
      Spokojnie, Alice jest trochę skomplikowaną postacią (SERIO, MAM CZASEM Z NIĄ MAŁY PROBLEM)więc szybko się nie zmieni, może nawet do tego wcale nie dojdzie. Zmiana człowiekowi przychodzi z trudem, tym bardziej takim osobliwym osobą jak główna bohaterka. Trzeba prześledzić jej dalsze przygody, żeby trochę bardziej ją zrozumieć i poznać. :P
      Dziękuję :* ♥

      Usuń
  3. Mamo na początku byłam zdziwiona, boże Roza na kacu, Kastiel na kacu XD Nie wiem co gorsze Kastiel po imprezie czy Kastiel filozof. Co do rozdziału to naprawdę przyjemny szczególnie ostatni fragment. Życzę wesołych świąt i więcej czasu na pisanie :) zwłaszcza, że sama mam ten problem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha kac to będzie dopiero rano :D
      Dziękuję i wzajemnie :) No i życzę odnalezienia czasu, bo doskonale wiem, jak go mało :P ♥
      Pozdrawiam cieplusio ^^

      Usuń
  4. Nie opisałabym rozdziału lepiej niż Panienka Kernit. Proszę tylko o więcej sytuacji z Lysem ;3 Może coś między nimi zaiskrzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, może, a może nie :D Trzeba poczytać, żeby się dowiedzieć ^^ :)

      Usuń
  5. No kurde żesz nie no bez jaj zpóźniłam się bo nic wesołych świąt pi świętach. Rozdział suuupeeerrr fajny Kassi jednak cierpi na dolegliwość zwana samotność bo nic pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha wesołych, wesołych :D Całe życie ma być wesołe :P Pozdrawiam serdecznie i dziękuję ♥,♥

      Usuń
    2. Maru Mi master buźiek kawaii *^*

      Usuń
    3. Właśnie jestem kiepska w emotkach :D =^.^= XDD

      Usuń