- Co wy tu robicie? – Zapytałam
przeszkadzając im w niezrozumiałej dla mnie dyskusji. Pogięło ich? Domów nie
mają? Która godzina? Spojrzałam na wyświetlone cyfry na monitorze plazmowego
telewizora. Od pół godziny trwa cisza nocna. Czego oni chcą?
- Kameralną powitalną imprezkę. –
Uśmiechnęła się Rozalia wskazując na siatki z przekąskami. Imprezkę? To chyba
jakieś jaja.
- Wpuściłaś ich? – Zwróciłam się z
wyrzutami do mojej ciotki zagadującej Kastiela. Super. Jej to się najwidoczniej
podoba. W sumie co się dziwię, skoro ona sama lata nocami po klubach. Nawet
mnie nie usłyszała.
- Nie narzucamy się panience? – Dopytał
zmartwiony Lysander, podchodząc bliżej z uprzejmym uśmiechem. Chyba jako jedyny
zauważył moją reakcję, bo głupio mu się zrobiło. Jedyny członek tej ekipy
mający coś w czajniku. Spojrzałam na rozbawioną ciotkę. To jej mieszkanie,
skoro jej to nie przeszkadza to ja się dostosuję. W końcu jestem na jej
utrzymaniu i jakby nie patrzeć, ona rządzi.
- Róbcie co chcecie. – Odparłam
nieznacznie.
- Tyy Alice! Może byś się ubrała, co? – Zażartowała
białowłosa zasłaniając oczy swojemu chłopakowi. Wczas się skapnęła. Męscy
towarzysze popatrzyli po mnie zainteresowani. Lysander pokrył się rumieńcem, a
Kastiel wykrzywił usta w perwersyjnym uśmieszku. Co za niewyżyte zwierze.
Jestem u siebie i będę chodzić w czym mi się podoba. Coś nie pasi to won.
Ogólnie wynocha mi stąd.
- Dobranoc. – Pożegnałam się, odwracając na
pięcie, gdy ciotka wyciągnęła z barku jakieś butelki. Na pewno nie były to
soczki dla dzieci, jakimi są te kolorowe zbiorowisko.
- Alice zostań! – Zawołała za mną
Rozalia. Nie ma mowy. Ruszyłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Zakluczyłam je
dla pewności, że nikt mi nie zakłóci świętego spokoju. Runęłam do łóżka, chcąc
zasnąć.
Kurde! Walnęłam pięściami w materac. Nie
mogą być trochę ciszej? Co tam się dzieje? Spojrzałam na zegarek ścienny. Już
od półtorej godziny na dole trwa głośna domówka. Może zadzwonię po policję?
Dotarły do mnie wrzaski ciotki. Nie… Nie zrobię jej tego… Trzask. Coś się
rozbiło. Po chwili usłyszałam niepewne pukanie do drzwi.
- Alice proszę otwórz. – To był chyba
głos Lysandra. Co ten gościu może chcieć? Uchyliłam przejście, a on oparty o
framugę patrzył przestraszony.
- Co?
- Twoja ciotka. Jakby to… Wyleciała przez
okno.
- Żyje? – Znając wyczyny tej kobiety
wcale mnie to nie dziwi. Zawsze na rodzinnych spotkaniach wszyscy dyskutują o
jej występkach. Uznawana za czarną owcę, często pomijana w zaproszeniach.
Kiedyś tak nie było. Pamiętam ją jako wesołą, odpowiedzialną matkę i żonę. Lecz
to była przeszłość, zaledwie rozmazane wspomnienie. Było mi jej szkoda, dopóki
z nią nie zamieszkałam i nie poznałam bliżej. Stwierdzałam w myślach w trakcie
podnoszenia jej z trawnika wspólnie z Lysandrem. Brudna, pijana, pokaleczona.
Odleciała w zupełności. Wciągnęliśmy ją do przedsionka. Chciałam ją tam
pozostawić, lecz chłopak uparł się, by zawlec ją do łóżka. Nie wiem jakim
cudem, bo jej nieprzytomne ciało ważyło chyba z tonę, ale udało nam się
przetransportować trupa do wyra. Westchnęliśmy w uldze, po pozbyciu się
półżywego ciężaru. Uśmiechnął się do mnie miło, raczej jest trzeźwy. Ma u mnie
dużego plusa, nie lubię alkoholików. Już mieliśmy odejść, gdy ciotka chwyciła
Lysandra za rękę. Z całą swoją siłą wciągnęła go w swe ramiona i przytuliła
mocno. Skąd u niej taka siła, nie mam pojęcia. To pewnie procentowa adrenalina.
- Proszę pani. – Próbował się uratować,
cały czerwony. Nie powiem, widok zabawny. Nawet uśmiechnęłam się, gdy ciotka
mrucząc coś, przycisnęła jego twarz do swej obfitej klatki piersiowej. Ha! Masz
za swoje. Mówiłam, żebyśmy zostawili ją przy butach. Następnym razem lepiej się
mnie słuchać. Chłopak desperacko próbował się wyrwać. Powodzenia. Odwróciłam
się, by opuścić pokój, jednak zatrzymał mnie stłumiony głos więźnia. Ech.
Podeszłam do pary i klepnęłam ciotkę w policzek. Ta odwróciła się, wypychając
Lysandra na podłogę. Runął nieźle, pewnie się tego nie spodziewał. Zebrał się i
z prędkością światła uciekł z pomieszczenia. Jego czerwona buźka, będzie mnie długo
prześladować. Biedny. I co żeś narobiła kobieto stara?
- Ron… - Burknęła przez sen, głosem
wypełnionym cierpieniem. Och. Usiadłam na skraju i otarłam jej pełne żalu łzy.
Pogłaskałam ją, pełna współczucia. Musi boleć, co?
- To nie była twoja wina. – Szepnęłam
cicho. - Ciociu… - Tyle lat minęło. Wybacz sobie, tak jak zrobiliśmy to my.
- Gdzie Rozalia i Leo? – Zapytałam
wchodząc do nieuporządkowanego salonu. Wyglądał jakby huragan tędy przeszedł,
masakra. W tak krótkim czasie tak napaskudzić. Mistrze. Lysander okupował
kanapę i tępo patrzył w jeden punk. Co jakiś czas rumienił się, pewnie od
przypomnienia sobie piersi mojej ciotki. Kastiel także gdzieś zniknął, ale on
akurat mnie nie obchodził.
- Muszę się napić. Nie chcę tego
pamiętać! – Złapał butelkę w dłoń. Była to chyba wódka. Nie wiem, nie znam się.
Odebrałam mu ją, nim zdążył zrobić łyk. Widziałam jakie są tego skutki, więc
nie pozwolę mu na szaleństwo. Pogłaskałam go po głowie, jak moją siostrzyczkę,
gdy czymś się przejmowała. Popatrzył na mnie zdziwiony, a ja uśmiechnęłam się
pokrzepiająco.
- Ja i tak będę pamiętać. – Odparłam. Załamany
schował twarz w dłoniach. No co jest? Powinieneś być pocieszony.
- Daj mi ten alkohol. – Rzekł
zdruzgotany. Poczułam na sobie powiew wiatru. Rozbite okno przyciągnęło moją
uwagę, więc olałam smutki Lysandra i podeszłam bliżej, by ogarnąć szkody.
- Co tu zaszło? – Zapytałam zerkając na
chłopaka.
- Nie pytaj. Twoja ciotka jest… -
Przerwał łapiąc się za czoło. Chyba łóżkowa sytuacja go naprawdę męczy.
- … Szalona? – To zbyt lekkie określenie.
– Nie przejmuj się. Przynajmniej możesz mówić, że masz doświadczenie ze starszą
od siebie. – Mam nadzieję, iż nie będziesz powtarzał balowania z starymi
piernikami. I przy okazji słuchał się mnie.
- Alice proszę, nic już nie mów. – Odparł
na skraju rozpaczy. Chyba moje pocieszanie odnosi odwrotny efekt. Cóż, chłopak
jest za bardzo przewrażliwiony. Przeniosłam uwagę na pustą ramę okna. Trzeba
zakleić tę dziurę, bo zostawienie jej tak może być niebezpieczne. Chociaż czy
znajdzie się tak naiwny przestępca, który przechodziłby przez wybity otwór? Przecież
na kilometr czuć w tym podstęp. Hmm. Zrobiłam szybkie oględziny. Nie no, trzeba
zabezpieczyć. Znając moją ciotkę, prędko szyby nie wstawi. Ta dziura za bardzo
kusi. Mogę się założyć, że Kastiel nie raz by z niej skorzystał. A właśnie!
- Gdzie się podziali Rozalia i Leo?
- Poszli do łazienki. – Kurde. Będę
musiała ją zdezynfekować.
Weszłam ponownie do sypialni ciotki. Nie
lubię tego, ale musiałam zajrzeć do jej torebki w poszukiwaniu klucza od
piwnicy. Znajdując przedmiocik, szybko wyszłam. Nie chciałam jej przypadkiem
obudzić. Niech śpi, odpoczywając od trudnego życia. Oświeciłam sobie światło i
zeszłam na dół. Zabrałam z jednego pudła taśmę izolacyjną oraz porozwalane
kartony spod ściany.
- Lysander pomóż mi. – Poprosiłam
wchodząc do salonu.
- Panienka zawsze taka zaradna? –
Dopytał, gdy przyłożyłam tekturę do framugi.
- W tych czasach trzeba taką być. Tym
bardziej jak chce się być niezależnym. – Wyjaśniłam. Nieporadność w moim
przypadku nie wchodzi w grę, skoro pragnę życia w samotności. W przyszłości
będę zmuszona do polegania tylko na sobie, takie są konsekwencje mojego stylu
bycia. – Zapomniałam o nożyczkach. Poczekaj chwilę. – Przypomniałam sobie
odkładając karton. Powędrowałam szybkim krokiem w stronę łazienki, ponieważ tam
widziałam je ostatnim razem. Zakochana parka musi przerwać swoją prywatność,
gdyż nie daruję im dalszego okupowania pokoju. Bez przesady. Minęłam łukowate przejście
z salonu na korytarz. Przeszłam między schodami oraz uchylonymi drzwiami
przedsionka. Spojrzałam przed siebie. Zatrzymałam się zaskoczona widokiem. Co
on tu robi?
Domówka. Serio? Nie spodziewałabym się. Lysio z nimi? Jeszcze większy szok XDDDDD. Nie wiem dlaczego, ale jak ciotka wypadla zaczęłam się śmiać. Emi taka psychopatyczna xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam :**
Haha Lysio nie miał wyjścia, bo Leo i Roza go przymusili zamykając drzwi domu, do którego on zgubił klucz :P
UsuńPozdrawiam :*
Witam Cię w te urocze, sobotnie popołudnie.
OdpowiedzUsuńLedwo dałam radę pozbierać wszystkie zęby z podłogi. Wspominałam już, że rozbawił mnie upadek ciotki do lodówki, ale wypadnięcie przez okno przebija wszystko. Kurczę, chciałabym zobaczyć taką sytuację na żywo.
Współczuję Lysiowi. Biedny został schwytany w sidła pijanej kobiety w średnim wieku. Osobiście zazdroszczę Alice opanowania, bo widząc te zdarzenie, z pewnością wybuchłabym niepohamowanym śmiechem. Najpierw moje rozbawienie, a dopiero potem współczucie innej osobie oraz ewentualna pomoc.
Leo i Rozalia mnie zaskoczyli. Na malinowe cappuccino, jak można uprawiać seks w cudzej łazience? Co za bezwstydne ewenementy; jestem wprost oburzona ich karygodnym zachowaniem. (>.<)/ <-- on wygraża pięścią.
Nie mam pomysłu, kogo na końcu mogła dostrzec Alice. W pierwszej kolejności obstawiłabym Kastiela, ale był on obecny już wcześniej w domu głównej bohaterki, więc jego widok nie wywołałby w kimkolwiek zdziwienia. Może Nat albo Jade? Chyba, że postanowiłaś wprowadzić nową postać i to właśnie owy (jeszcze) nieznajomy pałęta się nieopodal Alice. Czekam z niecierpliwością na rozwiązanie zagadki, bo ciekawość wprost zżera mnie od środka.
Przesyłam wór pełen weny oraz pomysłów. Do kiedyś!
Akurat moment z łazienką wzięłam z własnego życia, bo nieraz na imprezach przekonałam się jakie mogą być bezwstydne pary tym bardziej pod wpływem procentów :P
UsuńPozdrawiam i dziękuję :* ^^
Haha, uśmiałam się mocno XD ;D Chciałbym więcej sytuacji z Lysandrem <3
OdpowiedzUsuńBędzie i to jeszcze wiele ^^ :)
UsuńJa cię kręce... Wooooh duży wooooh super rozdział wooooh
OdpowiedzUsuńLYSIUSIENIEK więcej akcji i więcej pikanterii ;) I dłuższe rozdziały i tak był długi ale ja jestem rządna więcej. Mega rozdział biedny Lysander scena niczym z anime. Biedny nieporadny mega tekst Daj mi ten alkohol xd haha pozdrawiam z podłogi i życzę Duuuuuzo weny Harusia ❤
a na ciotke umarłam jestem sadystyczną Haruką xd wybacz
UsuńHahaha dziękuję serdecznie :)jak wspominałam wyżej, akcji będzie jeszcze więcej :P Pozdrawiam ♥
Usuń