- Czy ty przez cały ten czas myślałaś, że ja i Lysio jesteśmy parą? –
Zapytała niedowierzająco łapiąc się za policzki. Jej oczy wyglądały jakby zaraz
miały wyskoczyć z orbit. Zmarszczyłam brwi w zastanowieniu. Czyżbym znów coś
sobie uroiła? Mam poważny problem z ocenianiem ludzi i galopowaniem myślami w
utwardzaniu się w paranoi. Masakra.
- Oj Alice, Alice. – Mruknął gdzieś w tle Nataniel. Nie żałuj mnie
tak.
- Nie mogę w to uwierzyć. Ja i Lysio? Lysio i ja? Nawet sobie tego nie
wyobrażam. – Masowała opuszkami palców skroń. Dobra, pomyliłam się, ale jej
reakcja jest aż nad to żywiołowa. Popatrzyła po kochanku, który dopiero co
zwalczył napad śmiechu. – Słyszałeś ją? Ja z twoim bratem razem? Pff. – Sama w końcu
wybuchła rozbawiona.
- Roza czemu tak się tym katujesz? Stwarzasz z Lysandra nie wiadomo
kogo. – Przypomniała o sobie Melania, trochę rozgniewana. Dla niej to wcale nie
było zabawne.
- Nie zrozumcie mnie źle jak niektórzy… - Tutaj skierowała spojrzenie
w moim kierunku. - …Chodzi o to, że on jest dla mnie jak rodzony brat. Kocham
go tylko w ten sposób, dlatego nie mogę tego przetrawić. To tak, jakbyście wy
byli łączeni z członkiem swojej rodziny. – Wyjaśniła, po czym podskoczyła do
mnie, stanęła z tyłu i złapała mnie za ramiona. Jak wózek na kółkach popchała
mnie bliżej chłopaka. Byliśmy wprost przed sobą. Różniła nas spora różnica wzrostu,
więc musiałam podnieść wzrok do góry, by popatrzeć mu na twarz. – Przedstawię
was sobie oficjalnie, żebyś nie miała jakichkolwiek wątpliwości. To jest mój
chłopak. Nazywa się Leo.
- Spotykamy się już drugi raz, nieprawdaż? – Uniósł kąciki ust w
serdecznym uśmiechu. Jego piękne oczy zabłyszczały jakby skradły blask
gwiazdom. Kiwnęłam głową, onieśmielona. - Leoś to jest ta Alice, o której ci z
Lysiem opowiadaliśmy. – Mówili o mnie? Chyba nie mieli już tematów do rozmowy.
- Rozalia mogę się tu rozejrzeć? – Zapytała Melania, zwracając naszą
uwagę.
- To ja chyba pójdę posiedzieć z Jadem. – Odparł blondyn, drapiąc się
po karku. Ja też!
- Niee! Chodź coś wspólnie wybierzemy. – Uczepiła się jego ramienia,
ciągnąc go w stronę półek. Jego twarz przybrała wyraz skazanego na śmierć.
- Alice ty też! – Krzyknęła Rozalia. O nie! Oblało mnie przestraszenie przez widok białowłosej w swoim żywiole. Pozbierała jakieś ciuchy z wieszaków i
razem ze mną wcisnęła się do przymierzalni.
- Ja nie po to tu przyszłam. – Oznajmiłam twardo.
- Właśnie! Co to za zastępowanie mnie w shoppingu ludźmi bez gustu?
- Ej! My to słyszymy. – To była chyba parka na zewnątrz. Dziewczyna
kompletnie ich zignorowała.
- Chcę tylko ogrodniczki i inne artykuły związane z… - Nie
dokończyłam, bo zaczęła ściągać ze mnie bluzkę. Chwyciłam ubranie, starając się
przerwać molestowanie. - … Co ty wyprawiasz?
- Rozbieram cię.
- Alice czy wszystko okej? – Nie miałam sił na odpowiedź, bo zaczęłam
szarpaninę. W końcu poddałam się. Niech się dzieje, co chce. Byle, żebym jak
najszybciej skończyła tą szopkę. Ukradła mi zbrodniczy dla niej łachman.
- Ładna sukienka. Czemu ją zasłoniłaś? – Burknęła, przyglądając się
mojej suchej już szmatce.
- Bo była mokra.
- Ale deszcz nie padał… Co ty robiłaś? – Poruszyła dziwnie brwiami w
górę i w dół.
- Na pewno nie to, co sobie ubzdurałaś w główce. – Parsknęłam.
- Mniejsza. Przyznaj się, który z nich cię kręci? – Szepnęła ściskając
mocniej czarny materiał. Patrzyła na mnie cała w skowronkach.
- Co? – Dopytałam nie rozumiejąc pytania.
- Nat czy Jade? – Szczerzyła się jak głupia do sera. O co ona mnie
podejrzewa?
- Kwiatki. – Tak! Tylko to mi się podoba, tylko to mnie kręci. Nie
jakieś naszpikowane testosteronem małpiatki.
- Jasne. Dobrze wiem, że te ogrodnicze zakupy to jest tylko pretekst
do randki. – Nie wnikam co ty tam sobie wiesz. Taka prawda i kropka.
- Nie. Wręcz przeciwnie. – Nie podejmując dalszej dyskusji, zaczęła
ściągać ze mnie sukienkę, lecz na ten czyn jej nie zezwoliłam. Gdzieś muszą być
granice, a mnie, o dziwo, zaczęło to krępować. Wypchnęłam ją z przebieralni.
Ale żeby ostatecznie się ode mnie odczepiła ubrałam tą jej kusą kieckę. Matko!
Że legalna jest sprzedaż takich ubrań. Zastanawiałam się widząc swoje odbicie w
lustrze. Czerwień materiału, wyciętość w biuście oraz jej mini rozmiar były
niemoralnie prowokujące. Każdy facet w podświadomości uwielbia ten odcień.
Przecież jak byli jeszcze bezmózgimi łowcami w epoce kamienia łupanego to ten
kolor był najczęstszym jakim widzieli. Masakra. Odsłoniłam zasłonkę, by pokazać
jak bardzo ten styl mi nie pasuje. Jednak ku memu zaskoczeniu uzyskałam chyba
odwrotny efekt, bo pisząca Rozalia zaczęła podskakiwać wokół mnie.
- Nataniel! Spójrz na nią! – Zaczęła szarpać blondyna za ramię, więc
musiał na mnie zerknąć. Zarumienił się i szybko uciekł spojrzeniem. – Nie masz
ochoty się teraz na nią rzucić? – Ciągnęła. Podrapał się nerwowo po głowie. Co
za żałosne przedstawienie. Idę zdjąć to z siebie, zanim się uduszę. Jednak za
nim schowałam się za kurtyną, dziewczyna zagrodziła mi drogę. Zaczęła głęboko
mi się przyglądać od czubka głowy do pępka. Zatrzymała wzrok na odsłoniętej
części mojego dekoltu.
- Ojej. Uroczy. – Popatrzyłam na nią zdziwiona.
- O czym mówisz?
- O twoim pieprzyku. – Zasłoniłam ręką znamię. Trochę się go wstydzę.
- Ładnie ci w tym. Masz fajny biust, mogłabyś go od czasu do czasu
eksponować. Prawda, Nataniel?
- Ta… Eee… niee? – Ta, ta. Pytaj nastolatka o zdanie. Zarechotała. Musiał
ją rozbawić jego wyraz twarzy. Dobrze, że stoję tyłem i go nie widzę. Jaki
z niej zbok, straszne.
- No co ty. Szanujące się kobiety nie powinny świecić cyckami.
- Myślę, że raz za kiedy ubranie bardziej wyciętej bluzki nie ujmuje
godności. – Mruknęła zalotnie oczkiem. Może nie, ale ten widok powinien być
przeznaczony tylko dla naszego męża. To ma być jego zaszczyt, ale co ja tam
wiem. Miłość i te bzdety to nie moja działka.
Jade czekał już przed sklepem, gdy w końcu wyrwaliśmy się z odmętów
wieszaków, manekinów i tony kusych ciuszków. Nic nie kupiłam, bo jakimś cudem
przekonałam Rozalię, że jej propozycje nie są w moim stylu. Na szczęście dała
się na to nabrać. Mam taką nadzieję, bo jej podśmiewywanie przy pożegnaniu
trochę mnie zaniepokoiło. I to jej „do zobaczenia Alice”. Skąd się biorą takie
osóbki?
Po krótkim sprawozdaniu ruszyliśmy w stronę mojej Mekki. Westchnęłam
ciężko, zmęczona dzisiejszym dniem. W duszy marzyłam już o powrocie do domu.
Średnio mi się chciało iść nawet do tego sklepu. Żeby tylko zielonowłosy
był konkretny, a nie jak Rozalia. Tysiąc przymiarek, bo coś jej nie pasuje.
Litości.
- Alice lubisz smak czekolady? – Zapytał cicho Jade podążając obok
mnie za Natanielem i Melanią pochłoniętymi rozmową. Znaczy poprawka. Melania
zagadywała bez wytchnienia blondyna, który tylko uprzejmie potakiwał głową.
- Nawet. – Mruknęłam nieznacznie. Zastanawiałam się jak odzyskać
zarekwirowaną przez Rozalię bluzkę od murzyna. Żeby jej tylko nie wyrzuciła, bo
ją chyba uduszę.
- To wyciągnij rękę. – Przerwał mi moje myśli. Posłusznie wykonałam
prośbę, a on nachylił się odrobinę do mojego ucha. – Proszę. To dla ciebie. –
Szepnął kładąc mi na otwartej dłoni zapakowaną w sreberko pralinę.
- Z jakiej to okazji? – Dopytałam zaskoczona miłym gestem.
- Dostałem do kawy, ale tobie bardziej przyda się odrobina słodyczy. –
Spojrzałam na niego pytająco. – Z kilometra widać, że masz dość dzisiejszego
dnia. Więc to w ramach dodania otuchy i marnej próby poprawienia twojego
nastroju. – Uśmiechnął się. Zrobiło mi się jakoś cieplej. Jade nie przejmuj się
moim humorem, taki mi zawsze doskwiera.
- Dzi… - Ucięłam, bo wkroczyła między nas Melania z głośnym: „co tak
szepczecie?”. Schowałam prędko czekoladkę w pięści, a następnie w torbie.
Podeszliśmy pod sklep ogrodniczy. Nareszcie!
- Ej czy tam na wystawie są żywe kwiatki? – Zapytał Nataniel z
wyraźnym wstrętem.
- No raczej. – Odpowiedział Jade, jakby to była najoczywistsza rzecz
na świecie.
- Kurczę to ja tam nie mogę wejść. – Posmutniał.
- A co chcesz? – Zapytała zainteresowana Melania.
- Doniczkę. Ty widziałaś moją roślinkę.
- No tak. – Przytaknęła kiwnięciem głowy.
- Powiedz jaka średnica ma być, to ci ją kupię. – Zaproponował Jade,
chcąc tak samo jak ja mieć już zakupy za sobą. Miało mi to zająć paręnaście
minut, a nie godzin.
- Coś koło 15 cm? – To ty się nas pytasz? Myślałam, że jesteś bardziej
rzetelny.
- No okej. To my z Alice ci jakąś wybierzemy. – Rzekł, kładąc mi dłoń
na ramieniu.
- Ej! Ja chcę wybrać! – Zgłosiła się Melania.
- To ok, ja poczekam tutaj. – Westchnął rozglądając się za jakąś
ławeczką. Dostrzegając jedną przy skromnej fontannie powędrował w
jej stronę.
- Albo Alice ty wybierz. Ja dotrzymam Natanielowi towarzystwa. –
Oznajmiła Melania, w podskokach udając się za blondynem. Biedny, ani minuty
wytchnienia nie masz od tej zakochanej pannicy. Czemu mózg robi z nas takich
idiotów w tej całej urojonej miłości? Hmm… Właściwie oglądając te wszystkie
pary, coraz częściej łapię się na myśli „ciekawe jak to jest?”. Matko. Za dużo
przebywania z ludźmi, ot co.
- Patrz ta jest fajna. – Wskazał na czarną donicę tkwiącą na metalowej
półce. Zmierzyłam wazon przenikliwym wzrokiem. Nie, taka jakaś smętna jest.
Rozejrzałam się po wyposażeniu. W oczy rzuciła mi się jedna, naprawdę
urzekająca.
- Ta jest lepsza. Solidniejsza. – Pokazałam mu moją z kwiecistym
wzorem. Popatrzył po mnie zażenowany wyborem.
- No błagam cię. Facet nie będzie chciał takiej kolorowej. – Parsknął.
- A ja sądzę, że Natanielowi się taka spodoba. Pasuje do niego. Czarna
jest zbyt smutna. – Próbowałam przekonać go do swojej racji. Ale taka prawda.
Blondyn jest wesoły, więc ciemne barwy go przygnębią.
- Przynajmniej nie odbierze roli kwiatkom. – Trafna uwaga, ale mimo to
nie chcę odpuścić.
- Bo w ogóle nie zwróci uwagi. Zresztą daj ją. Pójdę po prostu zapytać
Nataniela. Bez sensu jest się spierać o taką pierdołę. – Wzięłam obie doniczki
i bez namysłu ruszyłam w stronę drzwi.
- Alice czekaj! – Usłyszałam jeszcze za sobą, gdy stanęłam we wściekle
piszącym wyjściu. O nie! Dopiero teraz zorientowałam się co zrobiłam.
Przyleciała do mnie wystraszona ekspedientka razem z ochroniarzem. Zabrali mnie
gdzieś do wyjaśnienia sprawy. Jaka jestem głupia. Że się wpakowałam w próbę
kradzieży. Ten dzień nie może być jeszcze gorszy!
Dzisiaj trochę późno. Jako wytłumaczenie posłużę się brakiem czasu :D I może trochę chęci (nawet bardzo). Nie wiem czy wypada o tym mówić, ale: w mojej szkole plastycznej przez ponad miesiąc przygotowywaliśmy ozdoby świąteczne do pałacu prezydenckiego i w piątek równo o 5 rano wyjeżdżamy do Warszawy, aby udekorować choinkę. Powrót mamy przewidywany na 22/23. Piszę to, żeby uprzedzić Was, że nie wiem czy wyrobię się z sobotnimi rozdziałami na "Opowiem Ci historię..." Fragment Su i Kasa mam napisany na telefonie i musiałabym go tylko przepisać na kompa, jednakże Su i Lysia plan mam tylko w głowie. Zwykle tego nie robię, ale o tej parze piszę na żywioł... Więc już z góry Was przepraszam, mam nadzieję, że mi wybaczycie :<
Jako rekompensatę, a może po prostu, żeby się pochwalić wstawię zdjęcie mojej pracy jubilerskiej na ten wyjazd:
Ona ogólnie jest srebrna, nie sugerujcie się się tym kolorem na ostatnim zdjęciu. :D I co myślicie? Czy warta jest powieszenia na prezydenckiej choince? :P
Łu hu, pierwsza~! Więc tak, co do rozdziału, to jak zwykle zajebisty, chociaż jak dla mnie za krótki ;__; Końcówka najlepsza, zaczęłam się śmiać, gdy wyobraziłam sobie tą scenkę XD
OdpowiedzUsuńCo do Twojej pracy, to piękna :_: I jasne, że zasługuje na powieszenie xD
Pozdrawiam serdecznie~!
Hahaha to się cieszę :)
UsuńPozdrawiam również i dziękuję ♥ :*
Podziwiam,podziwiami jeszcze raz podziwiam.
OdpowiedzUsuńA czego? Że wyrabiasz z dwoma opowiadaniami będąc w szkole plastycznej w której potrzebna jest kreatywność i czas... Jestem troszeczkę ( tak, tak. Pojęcie względne. Powiedzmy, że młodsza, kurczę. Mój mózg nie pracuje juz ><) i powinnam wyrabiać z jednym a nauka przytłacza... W każdym razie chętnie zobaczymy Twoje dzieła, o ile się nimi pochwalisz. Niestety,ale jak sie ma do Warszawy ponad 9h to ciężko...
Rozdział boski. Zboczeńce molestują biedną Alice ><. Ja od zawsze wiedziałam, że Nat nie jest taki święty :>>.
Także czekam na kolejny, checi,weny i czego tam chcesz.
Pzdr :*.
Ps. Rozdzial u mnie MOŻE na sobotę się wyrobię. O ile jutro nas nie upieką..
Haha dla chcącego nic trudnego. Ale owszem, jest trochę ciężko. Tym bardziej, że muszę pogodzić naukę zwykłych przedmiotów, lekcje często do 17, prace na rim (rysunek i malarstwo) oraz pproja (podstawy projektowania), blogi, obowiązki domowe itd... Pewnie, gdyby te opowiadania okazałyby się klapą to dawno bym je porzuciła. (chociaż nie wiem, bo kocham pisać) Komentarze od Was, nawet najkrótsze dodawaja mi sił i chęci! Mam motywację, której kurczowo się trzymam :)
UsuńMogę od czasu do czasu coś zaprezentować, ale nie chcę wyjść na chwalipiete :P
Dziękuję za podzielenie się Twoją opinią, wiele dla mnie znaczy :)
Także pozdrawiam :*
A na rozdział czekam z niecierpliwością ^^
No to kończymy podobnie, choć w tamtym roku miałam większy zapierdziel ze względu na szkołę muzyczną, ale luz w tej obowiązkowej. A w obecnym ją skończyłam, ale obowiązkowa daje w tyłek xd.
UsuńCo do tej chwalipięty. Myślę, że nikt z czytelników nie uznałby za chwalenie :D. A jak nie,to możesz mi spama zdjęciami na Hangouts zrobić #heheszki :*
Mamy połączony internat z szkołą muzyczną i dostrzegam jak niektórzy późno kończą. Jeszcze kilka razy w tygodniu muszą poświęcić czas na ćwiczeniówce, dla mnie wow, wow :D
UsuńHaha :) Myślę, że co jakiś czas pod postem czymś się pochwalę. Zobaczymy ^^
Znowu wyłapałam literówki z patrzała xd nie pamiętam gdzie są (śmierdzący leń) co do rozdziału to mnie strasznie rozbawił nie wiem czemu. Wybacz mi za spóźnienie komentarza i przeczytanie.
OdpowiedzUsuńTwoje ozdóbki są piękne wyglądają jeszcze lepiej pewnie na żywo ja osobiście podziwiam was plastyków którzy walną sobie coś na zeszycie i potem zmazują a ja odrazu ale przecież to było takie ładnie no weź. Tak ja nie umiem rysować nic prócz oczu xd. Tak zasługują na powieszenie i to bardzo. Co do rozdziału to w końcu koniec urojenia Alice co do Lysa i Rozy a Jade jest suodki ;3 Pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤ żebyś faktycznie ja miała bo takie długotrwałe czekanie na rozdział to męka. Pozdrawiam jeszcze raz i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤
Literówki poprawione ;) Nie wiem co ja mam z tym "patrzała" :<
UsuńNic się nie stało, czytanie i komentowanie to nie przymus :D Robi się to, kiedy się chce :P
Dziękuję bardzo. ♥ Jak widziałam go wczoraj na choince to, aż poczułam taki zaszczyt. :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Sorry, że tak późno. Rozdział boski jak i pozostałe. Jeden nurtujący mnie wątek rozwiązany czekam na drugi (osobę ze zdjęcia). Melania daj już spokój! Końcówka rządzi, nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńOzdoba na choinkę cudowna, po prostu piękna, na żywo jest pewnie jeszcze piękniejsza.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i pozdrawiam!!!
Dziękuję serdecznie :) Z osobą ze zdjęcia będzie się stopniowo rozwiązywać :D
UsuńCieszę się bardzo, że się podoba ^^ ♥
pozdrawiam :*