Zatrzymał się milimetry przed
moimi ustami.
-Chcę, abyś
od poniedziałku robiła mi śniadania do budy. – Uśmiechnął się triumfalnie,
odsuwając się. Poklepał mnie po głowie jak przerażone dziecko, po czym opuścił
pokój. Pff. Jakbym się jeszcze ciebie bała. Zmarnowałeś tylko mój czas, w którym
zdążyłabym już coś przepisać. A o śniadaniach możesz zapomnieć. W życiu nic dla
ciebie nie przygotuję. Nie jesteś wart moich dań.
Na rowerze jeździ się naprawdę
cudownie. Cieszyłam się w drodze do szkoły. Zaparkowałam przy stojakach,
spotykając tam Peggy. Widocznie też tak się przemieszcza.
-O dobrze
się składa. Daj mi artykuł. – Odparła na powitanie. Rzeczowa, nie da się ukryć.
Posłusznie wyciągnęłam z torby teczkę, a z niej wybrałam odpowiednie kartki. Wręczyłam
piegowatej dziewczynie. Popatrzała zaskoczona. Przejrzała ile stron zapisałam.
Pięć to chyba odpowiednia ilość? – Pisałaś to ręcznie? – Zapytała zdziwiona, przerzucając
wzrok z tekstu na mnie.
-Jak widać.
-Ile czasu
ci to zajęło? Są takie rzeczy jak drukarki. – Nie widziałam u Kastiela takiego
urządzenia.
-Trochę. Nie
mam drukarki. – Zapakowała moje wypociny do plecaka.
-Dobra.
Zobaczę czy jest to fajne. A notka o tobie i tak się pojawi. – Pokazała mi
zadziornie język szybko się oddalając. Jaka podła. To, po co ja się wczoraj
męczyłam z tymi głupotami? Ech. Tak się kończy, gdy się w coś angażujemy. Dupa.
Niedocenienie i zawód. Dlatego wolałam się do tego nie przykładać. Przynajmniej
nie czuję żalu.
Na wychowaniu fizycznym pan
Borys wymyślił, że zrobimy sobie aerobik. Większość dziewczyn zadowolone
chwaliły pomysł, a reszta nie miała w sumie wyjścia i musiała zaakceptować
obrót spraw na ich niekorzyść. Kastiel oraz Lysander uratowali się przed
tańczeniem zostając zatrudnionymi do ogarnięcia magazynku. Co za! Na szczęście
do nauczyciela w porę doszło, iż ich połączenie w robieniu czegokolwiek nie
przynosi pożądanych efektów, dlatego dla czystego sumienia zatrudnił Violettę i
mnie do przypilnowania chłopców. Dał nam pompkę, worki oraz kartki, na których
mieliśmy zanotować bilans. Weszliśmy do składziku. Kastiel rozłożył się na
stercie materaców. Ehe. Mogę zapomnieć o pomocy z jego strony. Muzyka rozległa
się po sali, rozpoczynając zajęcia. W troje zaczęliśmy wszystko układać na
swoich miejscach. Zniszczony sprzęt pakowaliśmy od razu do wora. Lysander
zaczął pompować piłki, Violetta liczyła wszystko, ja notowałam, a czerwony łeb
spał w najlepsze. Co za nie rób, szkoda słów. Zauważyłam, że na samej górze
wysokiej szafy tkwią puste butelki po napojach. Super. Ktoś sobie chyba zrobił
tam śmietnik. Nie mogąc tego zignorować podsunęłam sobie kozła do przeskakiwania
na lekcjach.
-Lysander
weź mnie asekuruj. – Rozkazałam, wdrapując się na grzbiet. Nie było zbyt
stabilnie. Tym bardziej, iż powierzchnia pod moim stopami była elipsą. Zwołany
chłopak stanął za mną. Koleś, tak to mnie nie uchronisz przed upadkiem. –
Przytrzymaj mnie chociaż za nogi, bo zaraz spadnę. – Nieśmiało wykonał polecenie.
Mocnym chwytem trzymał moje łydki. Aż tyle masz siły? Nie spodziewałam się.
Sięgałam po plastikowe flakoniki zrzucając je na ziemię. Kątem oka przyuważyłam
Violettę wyciągającą za szafy jakieś szare papiery. Nagle pisnęła przeraźliwie
odskakując i wpadając na Lysandra. No pięknie! Myślałam w locie do tyłu,
podcięta przez tego, który miał mnie chronić przed tym losem. O dziwo szybko
zareagował łapiąc mnie w objęcia. Razem runęliśmy wprost na materace za nami,
przygniatając w ten sposób Kastiela.
-Uch, ile wy
ważycie?! – Wydusił wybudzony śpioch, gdy po kolei z niego schodziliśmy.
-Violetta,
co się stało? – Zapytałam o powód jej zachowania. Dziewczyna schowała się za
mną.
-Uuu, bo tam…
Bo tam… - Zakryła dłońmi twarz. - …Leży zdechła myszka. – Nie wiem czy ty teraz
bardziej się boisz czy rozpaczasz nad śmiercią. Westchnęłam. Wzięłam papier i
zawinęłam w niego trupa. Chłopaki oraz Violetta byli zmieszani moim
zachowaniem. Nie rozumiem dlaczego. Zwierzę jak zwierzę. Taka kolej rzeczy.
Każdy tak kiedyś skończy. Tak czy inaczej trzeba je stąd zabrać. Wręczyłam gryzonia
Kastielowi i nakazałam razem z Violettą go zakopać. Przeszkadzali mi tu tylko,
więc niech się zajmą czymś pożytecznym.
Gdy kolorowa parka opuściła
magazyn, muzyka ucichła. Oznaczało to koniec lekcji. Rozejrzałam się po nieuporządkowanym
wnętrzu. Nie ma mowy, nie da mi to spokoju. Musi być tu czyściutko. Spojrzałam
na cichego towarzysza.
-No dalej,
dalej. Do roboty.
-Panienka
jest niezmordowana. – Uśmiechnął się, siadając na materacach. Tylko nie
zachowuj się jak ten leń. Podniosłam hula hop i nałożyłam na siebie, a
następnie na Lysandra skracając między nami dystans. Szarpnęłam kilka razy, by
nakłonić go do wstania, ale tylko ja się przysuwałam. W pewnym momencie złapał
mnie za dłonie trzymające koło.
-Niech
panienka da mi odpocząć. – Spojrzał na mnie. Teraz dopiero to dostrzegłam.
Teraz, gdy jestem tak blisko. Jego magiczne spojrzenie. W morskim błękicie
mogłam utonąć, a w złotym skarbcu zagubić. Patrzał na mnie, dosięgając mojej
duszy. Kradł mi ją, porywał. Wyciągnęłam rękę, aby zakryć tą czarną dziurę. Mój
dotyk sprawił, że jego skóra zapłonęła, jakby dostał gorączki. Na policzkach
pojawiły się czerwone wypieki. Zabrzmiało głośne pukanie, więc zabrałam rękę
spoglądając na Kastiela i zarumienioną Violettę.
-Co wy
robicie? – Zapytała nieśmiało dziewczyna. Twarz Kastiela była straszna,
myślałam, iż udusi mnie wzrokiem. Zagryzając dolną wargę trzasnął drzwiami,
zamykając nas w środku. Usłyszałam oddalające się kroki oraz Violettę wołającą „poczekaj,
co się stało?” Lysander szybko się ocknął. Ściągnął z siebie hula hop i bez
patrzenia na mnie ruszył pośpiesznie za kolegą. No i co teraz? Kto to
posprząta? Uciekli sobie. Violetta stała nieswojo, a ja zaczęłam zbierać
butelki z podłogi. – Alice coś ty robiła z Lysandrem? – Popatrzałam po niej,
nie ogarniając pytania.
-Nic. – Ani
nie sprzątaliśmy, ani nie gadaliśmy, więc to nazywa się chyba „nic”. Wzięłam
worek, by następnie wpychać do niego śmieci. W krótce milcząca Violetta
przyłączyła się. Tą drętwą ciszę, przerwał pan Borys wyłaniając się za progu.
-Dziewczyny
koniec lekcji. Zbierajcie się, bo chcę zamknąć salę. Dokończycie w przyszłym
tygodniu. – No cóż. Co się odwlecze to nie uciecze.
Boskie!!! Już wyobrażam sobie miny Violetty i Kasa :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę mnóstwa weny!
OdpowiedzUsuńPs. Wiem, że znowu truję o osobę na zdjęciu, ale na serio to nie daje mi spokoju!
Dziękuję ♥
UsuńWszystko w swoim czasie zostanie wyjaśnione :)
Uaaau szanowna Pani Maru Mi będzie tak wspaniałomyślna aby wyjawić mi sekret z kim będzie Alice czy z Lysem czy Kasem. Rozdział suuupeeerrr palący jam rządna więcej :) pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤
OdpowiedzUsuńHahaha nie, będę okropna i nie zdradzę na razie :P Może z żadnym z nich... ^^ A kto jest Twoim faworytem? :) Także pozdrawiam i dziękuję serdecznie ♥
UsuńCześć Maru Mi!
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie nowa, zupełnie jak Alice w liceum:) Trafiłam tutaj dzisiaj i przeczytałam wszystkie rozdziały, więc już masz pewność, że zyskałaś we mnie stałą czytelniczkę. Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba, a niestety jakoś ciężko jest mi zawsze trafić na coś naprawdę interesującego.
Ty mnie zaciekawiłaś, sprawiłaś, że chcę więcej i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Cieszy mnie to, że publikujesz je z dość dużą częstotliwością.
Co do samej historii, widać, że masz na nią pomysł, który stopniowo realizujesz. Dobrze, że akcja nie dzieje się za szybko, stopniowo wprowadzasz nowe postaci i wątki, dzięki temu możemy je lepiej poznać, wczuć się w atmosferę.
Główną bohaterkę, ktoś musiał bardzo skrzywdzić i dlatego jest tak zamknięta w sobie i izoluje się od ludzi. Już się nie mogę doczekać, aż powoli zacznie się otwierać. Mam nadzieję, że da szansę nowo poznanym kolegom i koleżankom, że nie będzie ich tak łatwo oceniać i skreślać. Mam wrażenie, że te wszystkie nowe znajomości sporo ją nauczą i pokażą, że obojętność to uczucie najgorsze ze wszystkich.
Co do błędów, to oczywiście wkradło się parę literówek, ale bądźmy szczerzy-komu się nie zdarzają? Masz fajny, lekki styl, dobrze się czyta to Twoje opowiadanie i jestem pewna, że z każdym nowym Fragmentem będziesz rozwijać swoje umiejętności.
Sama mam zamiar stworzyć coś co będzie osadzone w realiach Słodkiego Flirtu i powiem Ci, że będziesz moją pierwszą inspiracją ;)
No dobrze... Dosyć tego słodzenia, bo się zepsujesz ;)
Życzę dużo weny i ślę uściski ;)
AAAAAAA!
UsuńPospamuję Ci trochę, bo zapomniałam wspomnieć, że z Twoim drugim blogiem też się zapoznałam i tam też zagoszczę, więc możesz być pewna, że szybko się ode mnie nie uwolnisz... Zła ja ;)
O jaaacie! Ale mnie uszczęśliwiłaś :) Nie mogę przestać się cieszyć :D Aż zmotywowałaś mnie do dalszego pisania.
UsuńWłaśnie cały czas zabieram się do ponownego przeczytania i skorygowania wszystkich błędów, ale brak czasu mi na to nie pozwala (no i trochę chęci). :D
Takie "złe" osóbki bardzo lubię ^^ O! I jak już coś stworzysz to podeślij linka, chętnie poczytam :) - Sama szukam czegoś wciągającego :P Pozdrawiam i także przesyłam przytulasy. Dziękuję za ten wspaniały komentarz :) ♥