14 listopada 2015

Otulona uczuciem - Fragment 17

                Zatrzymał się milimetry przed moimi ustami.
-Chcę, abyś od poniedziałku robiła mi śniadania do budy. – Uśmiechnął się triumfalnie, odsuwając się. Poklepał mnie po głowie jak przerażone dziecko, po czym opuścił pokój. Pff. Jakbym się jeszcze ciebie bała. Zmarnowałeś tylko mój czas, w którym zdążyłabym już coś przepisać. A o śniadaniach możesz zapomnieć. W życiu nic dla ciebie nie przygotuję. Nie jesteś wart moich dań.
                Na rowerze jeździ się naprawdę cudownie. Cieszyłam się w drodze do szkoły. Zaparkowałam przy stojakach, spotykając tam Peggy. Widocznie też tak się przemieszcza.
-O dobrze się składa. Daj mi artykuł. – Odparła na powitanie. Rzeczowa, nie da się ukryć. Posłusznie wyciągnęłam z torby teczkę, a z niej wybrałam odpowiednie kartki. Wręczyłam piegowatej dziewczynie. Popatrzała zaskoczona. Przejrzała ile stron zapisałam. Pięć to chyba odpowiednia ilość? – Pisałaś to ręcznie? – Zapytała zdziwiona, przerzucając wzrok z tekstu na mnie.
-Jak widać.
-Ile czasu ci to zajęło? Są takie rzeczy jak drukarki. – Nie widziałam u Kastiela takiego urządzenia.
-Trochę. Nie mam drukarki. – Zapakowała moje wypociny do plecaka.
-Dobra. Zobaczę czy jest to fajne. A notka o tobie i tak się pojawi. – Pokazała mi zadziornie język szybko się oddalając. Jaka podła. To, po co ja się wczoraj męczyłam z tymi głupotami? Ech. Tak się kończy, gdy się w coś angażujemy. Dupa. Niedocenienie i zawód. Dlatego wolałam się do tego nie przykładać. Przynajmniej nie czuję żalu.
                Na wychowaniu fizycznym pan Borys wymyślił, że zrobimy sobie aerobik. Większość dziewczyn zadowolone chwaliły pomysł, a reszta nie miała w sumie wyjścia i musiała zaakceptować obrót spraw na ich niekorzyść. Kastiel oraz Lysander uratowali się przed tańczeniem zostając zatrudnionymi do ogarnięcia magazynku. Co za! Na szczęście do nauczyciela w porę doszło, iż ich połączenie w robieniu czegokolwiek nie przynosi pożądanych efektów, dlatego dla czystego sumienia zatrudnił Violettę i mnie do przypilnowania chłopców. Dał nam pompkę, worki oraz kartki, na których mieliśmy zanotować bilans. Weszliśmy do składziku. Kastiel rozłożył się na stercie materaców. Ehe. Mogę zapomnieć o pomocy z jego strony. Muzyka rozległa się po sali, rozpoczynając zajęcia. W troje zaczęliśmy wszystko układać na swoich miejscach. Zniszczony sprzęt pakowaliśmy od razu do wora. Lysander zaczął pompować piłki, Violetta liczyła wszystko, ja notowałam, a czerwony łeb spał w najlepsze. Co za nie rób, szkoda słów. Zauważyłam, że na samej górze wysokiej szafy tkwią puste butelki po napojach. Super. Ktoś sobie chyba zrobił tam śmietnik. Nie mogąc tego zignorować podsunęłam sobie kozła do przeskakiwania na lekcjach.
-Lysander weź mnie asekuruj. – Rozkazałam, wdrapując się na grzbiet. Nie było zbyt stabilnie. Tym bardziej, iż powierzchnia pod moim stopami była elipsą. Zwołany chłopak stanął za mną. Koleś, tak to mnie nie uchronisz przed upadkiem. – Przytrzymaj mnie chociaż za nogi, bo zaraz spadnę. – Nieśmiało wykonał polecenie. Mocnym chwytem trzymał moje łydki. Aż tyle masz siły? Nie spodziewałam się. Sięgałam po plastikowe flakoniki zrzucając je na ziemię. Kątem oka przyuważyłam Violettę wyciągającą za szafy jakieś szare papiery. Nagle pisnęła przeraźliwie odskakując i wpadając na Lysandra. No pięknie! Myślałam w locie do tyłu, podcięta przez tego, który miał mnie chronić przed tym losem. O dziwo szybko zareagował łapiąc mnie w objęcia. Razem runęliśmy wprost na materace za nami, przygniatając w ten sposób Kastiela.
-Uch, ile wy ważycie?! – Wydusił wybudzony śpioch, gdy po kolei z niego schodziliśmy.
-Violetta, co się stało? – Zapytałam o powód jej zachowania. Dziewczyna schowała się za mną.
-Uuu, bo tam… Bo tam… - Zakryła dłońmi twarz. - …Leży zdechła myszka. – Nie wiem czy ty teraz bardziej się boisz czy rozpaczasz nad śmiercią. Westchnęłam. Wzięłam papier i zawinęłam w niego trupa. Chłopaki oraz Violetta byli zmieszani moim zachowaniem. Nie rozumiem dlaczego. Zwierzę jak zwierzę. Taka kolej rzeczy. Każdy tak kiedyś skończy. Tak czy inaczej trzeba je stąd zabrać. Wręczyłam gryzonia Kastielowi i nakazałam razem z Violettą go zakopać. Przeszkadzali mi tu tylko, więc niech się zajmą czymś pożytecznym.
                Gdy kolorowa parka opuściła magazyn, muzyka ucichła. Oznaczało to koniec lekcji. Rozejrzałam się po nieuporządkowanym wnętrzu. Nie ma mowy, nie da mi to spokoju. Musi być tu czyściutko. Spojrzałam na cichego towarzysza.
-No dalej, dalej. Do roboty.
-Panienka jest niezmordowana. – Uśmiechnął się, siadając na materacach. Tylko nie zachowuj się jak ten leń. Podniosłam hula hop i nałożyłam na siebie, a następnie na Lysandra skracając między nami dystans. Szarpnęłam kilka razy, by nakłonić go do wstania, ale tylko ja się przysuwałam. W pewnym momencie złapał mnie za dłonie trzymające koło.
-Niech panienka da mi odpocząć. – Spojrzał na mnie. Teraz dopiero to dostrzegłam. Teraz, gdy jestem tak blisko. Jego magiczne spojrzenie. W morskim błękicie mogłam utonąć, a w złotym skarbcu zagubić. Patrzał na mnie, dosięgając mojej duszy. Kradł mi ją, porywał. Wyciągnęłam rękę, aby zakryć tą czarną dziurę. Mój dotyk sprawił, że jego skóra zapłonęła, jakby dostał gorączki. Na policzkach pojawiły się czerwone wypieki. Zabrzmiało głośne pukanie, więc zabrałam rękę spoglądając na Kastiela i zarumienioną Violettę.
-Co wy robicie? – Zapytała nieśmiało dziewczyna. Twarz Kastiela była straszna, myślałam, iż udusi mnie wzrokiem. Zagryzając dolną wargę trzasnął drzwiami, zamykając nas w środku. Usłyszałam oddalające się kroki oraz Violettę wołającą „poczekaj, co się stało?” Lysander szybko się ocknął. Ściągnął z siebie hula hop i bez patrzenia na mnie ruszył pośpiesznie za kolegą. No i co teraz? Kto to posprząta? Uciekli sobie. Violetta stała nieswojo, a ja zaczęłam zbierać butelki z podłogi. – Alice coś ty robiła z Lysandrem? – Popatrzałam po niej, nie ogarniając pytania.
-Nic. – Ani nie sprzątaliśmy, ani nie gadaliśmy, więc to nazywa się chyba „nic”. Wzięłam worek, by następnie wpychać do niego śmieci. W krótce milcząca Violetta przyłączyła się. Tą drętwą ciszę, przerwał pan Borys wyłaniając się za progu.
-Dziewczyny koniec lekcji. Zbierajcie się, bo chcę zamknąć salę. Dokończycie w przyszłym tygodniu. – No cóż. Co się odwlecze to nie uciecze.

7 komentarzy:

  1. Boskie!!! Już wyobrażam sobie miny Violetty i Kasa :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę mnóstwa weny!
    Ps. Wiem, że znowu truję o osobę na zdjęciu, ale na serio to nie daje mi spokoju!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥
      Wszystko w swoim czasie zostanie wyjaśnione :)

      Usuń
  2. Uaaau szanowna Pani Maru Mi będzie tak wspaniałomyślna aby wyjawić mi sekret z kim będzie Alice czy z Lysem czy Kasem. Rozdział suuupeeerrr palący jam rządna więcej :) pozdrawiam i życzę Duuuuuzo weny Haruka ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha nie, będę okropna i nie zdradzę na razie :P Może z żadnym z nich... ^^ A kto jest Twoim faworytem? :) Także pozdrawiam i dziękuję serdecznie ♥

      Usuń
  3. Cześć Maru Mi!

    Jestem u Ciebie nowa, zupełnie jak Alice w liceum:) Trafiłam tutaj dzisiaj i przeczytałam wszystkie rozdziały, więc już masz pewność, że zyskałaś we mnie stałą czytelniczkę. Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba, a niestety jakoś ciężko jest mi zawsze trafić na coś naprawdę interesującego.
    Ty mnie zaciekawiłaś, sprawiłaś, że chcę więcej i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Cieszy mnie to, że publikujesz je z dość dużą częstotliwością.
    Co do samej historii, widać, że masz na nią pomysł, który stopniowo realizujesz. Dobrze, że akcja nie dzieje się za szybko, stopniowo wprowadzasz nowe postaci i wątki, dzięki temu możemy je lepiej poznać, wczuć się w atmosferę.
    Główną bohaterkę, ktoś musiał bardzo skrzywdzić i dlatego jest tak zamknięta w sobie i izoluje się od ludzi. Już się nie mogę doczekać, aż powoli zacznie się otwierać. Mam nadzieję, że da szansę nowo poznanym kolegom i koleżankom, że nie będzie ich tak łatwo oceniać i skreślać. Mam wrażenie, że te wszystkie nowe znajomości sporo ją nauczą i pokażą, że obojętność to uczucie najgorsze ze wszystkich.

    Co do błędów, to oczywiście wkradło się parę literówek, ale bądźmy szczerzy-komu się nie zdarzają? Masz fajny, lekki styl, dobrze się czyta to Twoje opowiadanie i jestem pewna, że z każdym nowym Fragmentem będziesz rozwijać swoje umiejętności.

    Sama mam zamiar stworzyć coś co będzie osadzone w realiach Słodkiego Flirtu i powiem Ci, że będziesz moją pierwszą inspiracją ;)

    No dobrze... Dosyć tego słodzenia, bo się zepsujesz ;)

    Życzę dużo weny i ślę uściski ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAA!

      Pospamuję Ci trochę, bo zapomniałam wspomnieć, że z Twoim drugim blogiem też się zapoznałam i tam też zagoszczę, więc możesz być pewna, że szybko się ode mnie nie uwolnisz... Zła ja ;)

      Usuń
    2. O jaaacie! Ale mnie uszczęśliwiłaś :) Nie mogę przestać się cieszyć :D Aż zmotywowałaś mnie do dalszego pisania.
      Właśnie cały czas zabieram się do ponownego przeczytania i skorygowania wszystkich błędów, ale brak czasu mi na to nie pozwala (no i trochę chęci). :D
      Takie "złe" osóbki bardzo lubię ^^ O! I jak już coś stworzysz to podeślij linka, chętnie poczytam :) - Sama szukam czegoś wciągającego :P Pozdrawiam i także przesyłam przytulasy. Dziękuję za ten wspaniały komentarz :) ♥

      Usuń